Andruszkiewicz pozwał TVN za reportaż „Superwizjera” o fałszowaniu podpisów, chce przeprosin i usunięcia materiału
Wiceminister cyfryzacji Adam Andruszkiewicz pozwał TVN za naruszenie dóbr osobistych w reportażu „Superwizjera” o śledztwie ws. fałszowania podpisów popierających kandydatów Młodzieży Wszechpolskiej. Domaga się od stacji m.in. przeprosin i usunięcia materiału. - Nie zmienilibyśmy w tym reportażu nawet przecinka - zapewnia Jarosław Jabrzyk, producent „Superwizjera”.
O złożeniu pozwu Andruszkiewicz poinformował w poniedziałek w oświadczeniu oraz nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych. - Materiał w programie „Superwizjer” spowodował publiczny lincz mojej osoby z fałszywym oskarżeniem o mój rzekomy udział w procederze fałszowania podpisów w 2014 roku - stwierdził.
Wiceminister cyfryzacji dodał, że w pozwie domaga się natychmiastowego usunięcia reportażu (dostępnego m.in. na portalu TVN24.pl), emisji przeprosin oraz wpłaty 10 tys. zł na rzecz Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej.
Informuję, że dziś w Sądzie Okręgowym w Warszawie złożyłem pozew o ochronę dóbr osobistych przeciwko stacji TVN. Domagam się przeprosin oraz wpłaty na rzecz Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. Nie pozwolę, by ta stacja bezkarnie niszczyła moje dobre imię. Walczymy! 💪RT pic.twitter.com/c91jXuahWT
— Adam Andruszkiewicz (@Andruszkiewicz1) 25 lutego 2019
Reportaż „Superwizjera” o kulisach śledztwa dot. fałszowania podpisów
Materiał „Wiceminister i sfałszowane podpisy”, którego dotyczy pozew Adama Andruszkiewicza, został przygotowany przez Macieja Dudę i Łukasza Rucińskiego. Pierwszy raz wyemitowano go w „Superwizjerze” w TVN24 9 lutego.
W reportażu opisano śledztwo w sprawie fałszowania podpisów na listach poparcia dla kandydatów Młodzieży Wszechpolskiej w okręgu podlaskim przed wyborami samorządowymi w 2014 roku. Szefem Młodzieży Wszechpolskiej w tym rejonie był wtedy Andruszkiewicz.
Autorzy materiału podali informacje od anonimowych informatorów z organów ściągania w Białymstoku, według których w śledztwie ustalono, że nawet ok. 90 proc. z 400 podpisów popierających kandydatów wywodzących się z Młodzieży Wszechpolskiej zostało sfałszowanych. Z zeznań podejrzanych i świadków wynika, że działacze spisywali je z list poparcia z wcześniejszych wyborów. Jeden z podejrzanych stwierdził, że w fałszowaniu miał brać udział sam Andruszkiewicz.
W reportażu przedstawiono też kulisy wstrzymania postępowania w tej sprawie. Według ustaleń dziennikarzy miał się do tego przyczynić Marek Czeszkiewicz, który po odejściu z białostockiej prokuratury został doradcą marszałka Sejmu. - Ja w tej sprawie nie mam żadnego statusu. Nie jestem świadkiem, ani oskarżonym, ani podejrzanym - stwierdził Andruszkiewicz w materiale. - Na pewno podpisów nie fałszowałem. To jest kwestia dla prokuratury, mnie w tym śledztwie nie ma - podkreślił. Zapewnił, że nie ma w prokuraturze żadnego parasola ochronnego nad nim.
Andruszkiewicz szybko zapowiedział działania prawne
Następnego dnia po emisji reportażu Adam Andruszkiewicz ocenił, że jest to „kontynuacja trwającej od dwóch lat oszczerczej kampanii medialnej, mającej na celu wyeliminowanie mnie z walki o zmiany w Polsce”.
- Oświadczam, że nigdy nie fałszowałem ani nie kazałem fałszować podpisów, a rzekome oskarżenie mnie przez jednego z podejrzanych (!) jest nieprawdziwe, co w razie konieczności udowodnię przed sądem. Warto zwrócić uwagę, że ten sam podejrzany w rozmowie z TVN nie skierował żadnych (!) zarzutów przeciwko mnie, mimo nacisków ze strony dziennikarza, by to uczynił. Nigdy nie wpływałem na przebieg opisanego postępowania prokuratorskiego, nie przedstawiono mi również żadnych zarzutów w tej sprawie. Jestem do pełnej dyspozycji prokuratury, nigdy nie uchylałem się od złożenia zeznań - zależy mi bowiem na szybkim wyjaśnieniu wszelkich spekulacji - zapewnił wiceminister cyfryzacji.
- Wobec redakcji i osób, które powielają fałszywe oskarżenia wobec mnie jako osoby niewinnej, będę kierował odpowiednie działania prawne. Nie pozwolę, na bezkarne niszczenie mojego dobrego imienia - zapowiedział Andruszkiewicz.
Postępowanie dyscyplinarne dot. opieszałych prokuratorów
Po emisji "Superwizjera" Prokuratura Krajowa poinformowała, że trwa postępowanie dyscyplinarne dotyczące zbyt opieszałego prowadzenia przez białostockich prokuratorów tego śledztwa oraz roli, jaką miałby w tej sprawie odegrać Adam Andruszkiewicz.
Ewa Bialik, rzecznik prasowa Prokuratury Krajowej, poinformowała, że postępowanie w białostockiej prokuraturze wszczęto w wyniku kontroli przeprowadzonej w ubiegłym roku przez Prokuraturę Krajową, która badała akta śledztwa prowadzonego od 2014 r. W efekcie oceniono, że nastąpiła nieuzasadniona zwłoka w prowadzeniu postępowania i w zbieraniu dowodów. Chodzi m.in. o to, że prokuratorzy nie zlecili grafologowi porównania próbek pisma Adama Andruszkiewicza, którymi prokuratura dysponuje, ze sfałszowanymi podpisami na listach wyborczych. Według Prokuratury Krajowej takie badanie pomogłoby ustalić, czy Andruszkiewicz mógł się dopuścić fałszerstw.
Z kolei Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości i prokurator generalny, przyznał, że w śledztwie dotyczącym tej sprawy nastąpiły poważne uchybienia.
Producent „Superwizjera”: nie zmienilibyśmy w reportażu nawet przecinka
W piątek po południu informację o złożeniu pozwu przez Adama Andruszkiewicza skomentował na Twitterze Jarosław Jabrzyk, producent „Superwizjera”.
- Komentując ostatnią aktywność wiceministra Adama Andruszkiewicza chciałbym powiedzieć, że jeśli mielibyśmy jeszcze raz wyemitować reportaż Macieja Dudy i Łukasza Rucińskiego „Wiceminister i sfałszowane podpisy” w „Superwizjerze”, to nie zmienilibyśmy w nim nawet przecinka - podkreślił Jabrzyk.
Komentując ostatnią aktywność wicemin. @Andruszkiewicz1 chciałbym powiedzieć, że jeśli mielibyśmy jeszcze raz wyemitować reportaż @maciejdudared @l_rucinski "Wiceminister i sfałszowane podpisy" @SUPERWIZJER_TVN to nie zmienilibyśmy w nim nawet przecinka. https://t.co/8WCpUaeYGn
— Jarek Jabrzyk (@JarekJabrzyk) 25 lutego 2019
Do komentarzy Andruszkiewicza o materiale Jarosław Jabrzyk odniósł się już 10 lutego. Na antenie TVN24 zwrócił uwagę, że polityk nie zaprzeczył, że podpisy na listach poparcia jego i innych działaczy Młodzieży Wszechpolskiej były fałszowane. - Wiceminister w żaden sposób do tego się nie odnosi. Czyli uważa, że to jest kwestia po prostu nieistotna - ocenił producent „Superwizjera”.
Według danych Nielsen Audience Measurement w styczniu br. średnia oglądalność minutowa TVN24 wynosiła 349 907 widzów (30,5 proc. więcej niż rok wcześniej), a udział stacji w rynku oglądalności - 4,84 proc.
Dołącz do dyskusji: Andruszkiewicz pozwał TVN za reportaż „Superwizjera” o fałszowaniu podpisów, chce przeprosin i usunięcia materiału