Bronisław Wildstein nie musi przepraszać spadkobierców Jana Kulczyka za reportaż o „aferze taśmowej”
Bronisław Wildstein nie musi przepraszać spadkobierców Jana Kulczyka za materiał wyemitowany w TV Republika. Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił pozew w tej sprawie. Wyrok nie jest prawomocny, skarżący zapowiadają, że będą się od niego odwoływali, ale dziennikarz mówi nam, że większe znaczenie ma co innego: - Sąd dał sygnał, że nie będzie zgody na kneblowanie wolnych mediów.
W lipcu 2014 roku - gdy jej redaktorem naczelnym był Bronisław Wildstein - TV Republika wyemitowała reportaż Bartłomieja Graczaka pt. „Naciski Kulczyka”. Materiał dotyczył afery taśmowej, zainteresowania Jana Kulczyka nabyciem akcji Ciechu oraz domniemanego wpływania na tygodnik „Wprost”, by ten nie publikował taśm, na których jest Kulczyk.
Pozew o naruszenie dóbr osobistych skierowali wówczas firma Kulczyk Investments oraz Jan Kulczyk (po jego śmierci sprawę kontynuowali jego spadkobiercy: Sebastian i Dominika Kulczyk). Powodowie żądali przeprosin w prasie oraz na antenie TV Republika, a także wpłacenia w sumie kwoty 400 tys. zł na cel charytatywny.
Sąd Okręgowy uznał co prawda, że dobra osobiste Jana Kulczyka zostały naruszone, lecz orzekł też, że jako osoba publiczna musiał być bardziej odporny na krytykę medialną. Jednocześnie jednak podczas procesu nie wykazano jakiejkolwiek krzywdy, którą miałoby naprawić roszczenie finansowe. Jeśli natomiast chodzi o spółkę Kulczyk Investments, to sąd uznał, że nie mogło dojść do naruszenia jej dóbr osobistych, gdyż w spornym materiale nie padła nawet jej nazwa.
Bronisław Wildstein w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl mówi, że spodziewał się takiego wyroku. - Ja po prostu wiedziałem, że racja leży po naszej stronie. Cieszę się, że zapadł taki wyrok, chociaż wydawał mi się on od początku oczywisty. Sytuacja była dość jasna: mieliśmy świadków i dokumenty, mieliśmy więc obowiązek zrobić o tym materiał. Tak więc pozew od razu odczytałem, jako próbę zamknięcia ust wolnym mediom. Na szczęście sąd dał wyraźny sygnał, że nie będzie kneblowania mediów - podsumowuje publicysta.
Wraz z Wildsteinem w 2014 roku pozwani zostali: autor materiału, Antoni Trzmiel i TV Republika. W kwietniu 2016 r. zawarli jednak ze stroną powodową ugodę pozasądową (zobowiązali się do przeproszenia powoda). Jedynym pozwanym pozostał Bronisław Wildstein, który ugody z Kulczykami zawierać nie chciał.
Według nieprawomocnego wyroku Wildstein otrzyma zwrot kosztów procesowych w kwocie ponad ośmiu tys. zł. Strona skarżąca zapowiada, że odwoła się od wyroku.
Dołącz do dyskusji: Bronisław Wildstein nie musi przepraszać spadkobierców Jana Kulczyka za reportaż o „aferze taśmowej”
Krótko mówiąc: osoby publiczne powinny być odporne na kłamstwa na ich temat wygłaszane przez pupilków władzy niepolskiego pochodzenia.
Naprawdę musiałeś/aś tę drugą część zdania?