Coraz większe zadłużenie Polaków na bieżącą konsumpcję
2,7 mld zł – o tyle wzrosła wartość kredytów konsumpcyjnych w pierwszych pięciu miesiącach roku. To niemal dwa razy tyle, co przed rokiem. Zadłużenie Polaków na konsumpcję rośnie, ale jednocześnie poprawia się spłacalność kredytów. Dziś udział kredytów zagrożonych wynosi niewiele ponad 14 proc. Przed rokiem było to 17 proc. Potwierdza to również publikowany przez BIK Indeks Kondycji Kredytów Konsumpcyjnych, który w I kwartale roku miał wartość 62,6.
Od stycznia do maja zadłużenie klientów indywidualnych na konsumpcję wzrosło o 2,7 mld zł, czyli o tyle, co w 2013 roku przez osiem miesięcy – wynika z analizy Open Finance. Na koniec maja wartość zadłużenia w złotych wynosiła 133,4 mld zł. Rosnący rynek kredytów to m.in. efekt większej otwartości banków, które zachęca poprawa spłacalności kredytów konsumpcyjnych. Dziś odsetek kredytów konsumpcyjnych z utratą wartości to niewiele ponad 14 proc. i kwota 18,2 mld zł; przed rokiem było to ponad 17 proc. i 21,2 mld zł.
Poprawiającą się terminowość spłat kredytów konsumpcyjnych potwierdzają również analizy Biura Informacji Kredytowej. Odczyt z I kwartału roku Indeksu Kondycji Kredytów Konsumpcyjnych BIK, opracowanego we współpracy z Instytutem Rozwoju Gospodarczego SGH, wynosi 62,6 (w skali od 1 do 100). Im wyższa wartość indeksu, tym kondycja kredytów konsumpcyjnych (rozumiana jako terminowość ich spłat) jest lepsza. Oznacza to bowiem, że mniej rachunków kredytowych ma opóźnienia bądź zwiększa już istniejące przeterminowanie. Chociaż jest to pierwszy odczyt wskaźnika, jego pomysłodawcy zebrali również historyczne dane od 2007 roku.
– Najważniejsza jest obserwacja trendu. Historyczne dane sprawdziliśmy od roku 2007 i wówczas wskaźnik zaczynał się w okolicy 60 punktów. Pierwsze okresy to był trend spadkowy, który zatrzymał się w okolicy roku 2010, kiedy wskaźnik był na najniższym poziomie około 30 punktów. Od 2010 roku stopniowo podnosił się do poziomu około 60 i w tej chwili jest lekki trend wzrostowy – wyjaśnia dr Mariusz Cholewa, prezes Biura Informacji Kredytowej.
Oznacza to, że od 2007 do końca 2009 roku terminowość spłat była coraz gorsza (spadek z 60 do 30 punktów), co miało związek z pogarszającą się sytuacją gospodarczą kraju i kondycją finansową gospodarstw domowych. W 2010 roku nastąpiło odbicie – od początku tego roku jakość kredytów konsumpcyjnych stopniowo się poprawia. Było to spowodowane m.in. zmniejszaniem się liczby kredytów konsumpcyjnych, a także zaostrzaniem polityki kredytowej banków i innych instytucji finansowych. Zdaniem Mariusza Cholewy dzięki temu kredyty udzielane po 2010 roku są znacznie „zdrowsze” niż te udzielane w czasie spowolnienia gospodarczego.
– W wielu krajach na świecie biura kredytowe pokazują taki wskaźnik, który pokazuje jakość kredytową, czyli kondycję kredytową klientów. Stwierdziliśmy, że w Polsce powinniśmy również mieć taki wskaźnik, nazwaliśmy go Indeksem Kondycji Kredytów Konsumpcyjnych BIK – podkreśla prezes BIK. – Kluczem jest tutaj patrzenie na trend, który wskaże, że w którymś momencie kredyty zaczną się psuć, będzie też widać szybkość psucia się portfela kredytowego banków.
Dodaje, że wskaźnik ten będzie użyteczny nie tylko dla banków, lecz także dla obserwatorów i innych uczestników rynku finansowego.
– Jak spojrzymy wstecz, to zobaczymy, że wskaźnik ten koreluje z sytuacją gospodarczą kraju. Może zatem być takim sygnałem wczesnego ostrzegania, który pokaże, że kondycja kredytów konsumpcyjnych jest coraz gorsza – dodaje Mariusz Cholewa.
Dołącz do dyskusji: Coraz większe zadłużenie Polaków na bieżącą konsumpcję