Dominik Księski: prasa lokalna spełnia rolę czwartej władzy
- Tezy z raportu Rady Etyki Mediów mówiące o tym, że prasa lokalna rzadko spełnia rolę czwartej władzy oraz byt mediów lokalnych zależy od ogłoszeń zlecanych przez miejscową administrację są fałszywe - pisze Dominik Księski, prezes Stowarzyszenia Gazet Lokalnych.
Tezy zawarte w poświęconym prasie lokalnej akapicie najnowszego raportu Rady Etyki Mediów są błędne. REM co prawda nie opublikowała jeszcze tego raportu (odnoszę się do tekstu przetworzonego przez Wirtualnemedia.pl, które informują, że dotarły doń), ale to, co już przeczytałem wymaga mojej zdecydowanej odpowiedzi.
Oto akapit poświęcony mediom lokalnym, który przytaczam w całości:
„Rada Etyki Mediów zwraca także uwagę na trudną sytuację w mediach lokalnych. - Rzadko spełniają one rolę „czwartej władzy”, bo albo ich byt zależy od ogłoszeń zlecanych przez miejscową administrację, więc nie patrzą jej na ręce, albo zdobywają odbiorców sensacyjnością i drastycznością relacji lub napastliwością wobec swoich ofiar, i wtedy tylko efekt się liczy. To już prawidłowość w niektórych tytułach lokalnej prasy. Nękana spadkiem czytelnictwa, bezpłatną konkurencją w internecie, etykę zawodu widzi na dalszym planie - napisano w raporcie Rady Etyki Mediów.” (więcej na ten temat).
Muszę rozczarować koleżanki i kolegów dziennikarzy z REM. Tak nie jest. Najpierw przykład własny. Wydaję dwa tygodniki o łącznym nakładzie 12.500 egz. nieprzerwanie od 22 lat. Gazet tych nie trzeba finansować – wręcz przeciwnie przychody ze sprzedaży gazety i reklam dają stały dochód i utrzymanie nie tylko mojej rodzinie, ale i rodzinom 21 pracowników. Nie stoi za tym interesem żaden sponsor, fundusze unijne ani pomoc państwa. Gwarancją naszej stabilności ekonomicznej, ale przede wszystkim jej niezależności, są nasi Czytelnicy, którzy kupują (tak, kupują, a nie dostają za darmo!) gazetę. Kupują ją także dlatego, że jest ona wszędzie dostępna. Gdy duże sieci dystrybucji prasy uznały, że tracą na dystrybucji prasy i pozamykały większość kiosków, ja w tym czasie zbudowałem własną sieć kolportażu i mam własne punkty sprzedaży w każdej wsi na terenie kilku powiatów, gdzie tygodnik „Pałuki” jest pierwszą, a niekiedy jedyną czytaną gazetą. I nie jestem jedyny. Wydawana w ten sposób prasa lokalna to kilkaset tytułów: niezależnych od nikogo oprócz czytelników.
Teza, że prasa lokalna rzadko spełnia rolę czwartej władzy jest fałszywa. Spełnia ją bardzo często. Teza, że byt prasy lokalnej zależy od ogłoszeń zlecanych przez miejscową administrację jest fałszywa. Od tych zleceń zależą jedynie - w małym stopniu – wpływy, ale nie byt. Byt gazet lokalnych zależy wyłącznie od tego, czy ich wydawcy są dla czytelników wiarygodni. Nie uważam też, ze prasa lokalna jest „nękana spadkiem czytelnictwa”. To zjawisko, które drastycznie zmieniło ekonomikę kilku dzienników ogólnopolskich i większości regionalnych, prasy lokalnej dotyczy w stopniu niewielkim i nie wpływa na decyzje redakcyjne.
I na koniec to, co zabolało mnie najbardziej, nie ma bowiem nic wspólnego z prawdą. Teza, że prasa lokalna rzadko patrzy władzy na ręce jest również fałszywa. Nie zależymy i nigdy nie zależeliśmy od pieniędzy wydawanych na reklamę przez władze samorządowe. Właśnie dlatego, że pełnimy rolę „czwartej władzy” i patrzymy naszym samorządowcom na ręce, borykamy się z nieuczciwą konkurencją ze strony propagandowych gazet samorządowych albo tworzonych przy wsparciu funduszy publicznych rzekomo niezależnych gazet - np. w Słupcy przez syna wicemarszałka Sejmu, czy w Krapkowicach przez przewodniczącego rady powiatu. To jest oczywiście margines rynku, a generalne określenie że prasa lokalna rzadko pełni rolę czwartej władzy jest nieprawdziwe.
Przyjmując bolesne cięgi, którymi obdarzyliście mnie państwo, podaję pod rozwagę kilka spraw, których dotychczas nie dostrzegliście, a którymi warto się zająć:
1. Dlaczego niektórzy rzecznicy prasowi i urzędnicy samorządowi lub przedstawiciele firm spoza branży mediowej posługują się legitymacjami dziennikarskimi, a niekiedy nawet zasiadają w lokalnych władzach organizacji dziennikarskich?
2. Dlaczego RIO nie kontrolują wydatków samorządów na gazety, radia i telewizje samorządowe lub inne propagandowe media zakładane w porozumieniu z władzą lokalną za pieniądze publiczne?
3. Dlaczego nikt nie reaguje na przyjmowanie reklam od lokalnych przedsiębiorców przez gazety samorządowe, co jest przekroczeniem ustawy o samorządzie terytorialnym i prowadzeniem przez samorząd konkurencyjnej działalności gospodarczej wobec podatników?
4. Dlaczego w ogóle istnieje w Polsce przyzwolenie społeczne i etyczne (bo, że prawne, to mnie nie dziwi, wszak mamy prawo prasowe z okresu stanu wojennego) na wydawanie propagandowych gazet samorządowych?
5. Czy łączenie funkcji polityka lub lobbysty jakiejkolwiek instytucji i dziennikarza, redaktora lub wydawcy to nowa norma, która nie powinna nas dziwić?
Troska o jakość mediów, jaką odczytuję w raporcie REM jest werbalna. My, w Polsce lokalnej robimy co możemy. Nasi koledzy wydają blisko 150 niezależnych gazet lokalnych, które patrzą władzy na ręce. Z tego powodu są nieustannie podawani do sądów, oskarżani o zniesławienie, pozbawiani reklam przez „obrażone” władze. Wśród obserwatorów tych procesów widzę działaczy organizacji pozarządowych, zwłaszcza Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Zapraszam do obserwacji także członków REM. Jeśli chcecie Państwo pisać o naszych gazetach – odwiedźcie nas najpierw, pogadajcie. Tak, jak to my robimy, gdy zabieramy się za pisanie tekstów o naszych bohaterach.
Dominik Księski jest wydawcą tygodnika „Pałuki”, pełni funkcję prezesa Stowarzyszenia Gazet Lokalnych. SGL istnieje od 1994 roku, a obecnie skupia 58 wydawców, będących właścicielami 73 tytułów lokalnych o łącznym nakładzie ponad 400 tys. egzemplarzy.
Dołącz do dyskusji: Dominik Księski: prasa lokalna spełnia rolę czwartej władzy