Kibice Lecha Poznań zdemolowali wóz transmisyjny TVP Info

W niedzielę wieczorem kilkadziesiąt tysięcy świętujących mistrzostwo kibiców Lecha zebrało się na placu Adama Mickiewicza i jego okolicach. Niektórzy odpalali race, wchodzili na latarnie i pomnik Mickiewicza.

Po godz. 23 TVP Info podała, że zaatakowany przez kibiców został jeden z jej wozów transmisyjnych stojących na placu. - Właśnie stoję naprzeciwko tego wozu. Ma zniszczoną antenę, dach, przednia szyba jest zupełnie rozbita, bo to właśnie po niej kibice postanowili wspiąć się na dach wozu. Inżynier wozu prosił policję o pomoc, niestety żadni funkcjonariusze na miejscu się nie pojawili. W ogóle nie widać tu policji - relacjonował na antenie kanału reporter Jan Józefowski. - Drugi wóz kibice próbowali rozbujać, przewrócić go. Na szczęście im się nie udało. My też musieliśmy naszego wozu przed kibicami bronić, szkoda że nie pomogła nam w tym policja - dodał.

- Kibice mimo moich próśb zachowywali się agresywnie, próbowali mnie pobić. W przypadku 20 osób na dachu nie byłem w stanie zrobić nic - opisywał incydent inżynier zaatakowanego wozu Bartłomiej Wojtczak. Dodał, że on i producentka zadzwonili na policję, ale funkcjonariusze nie pojawili się jeszcze na miejscu. - Nie jesteśmy w stanie odjechać, bo samochód nie nadaje się do jazdy. Ma wybitą szybę, uszkodzone systemy antenowe. Koszt takiego systemu antenowego to jakieś 300 tys. zł minimum. Te straty mogą być bardzo poważne, to trzeba dopiero oszacować w następnych dniach - stwierdził Wojtczak.

Pracownik wozu narzekał też, że na placu jest bardzo niewielu policjantów, tymczasem w sobotę w Berlinie, gdzie pracował przy relacjonowaniu finału piłkarskiej Ligi Mistrzów, wóz był dobrze chroniony przez tamtejszych funkcjonariuszy.

Na razie TVP Info nie poinformowała, jak policjanci zajęli się incydentem ani na ile oszacowano zniszczenia wozu.

Przypomnijmy, że 11 listopada 2011 roku w czasie zamieszek po Marszu Niepodległości w Warszawie podpalono wóz transmisyjny TVN24, za co dwóch sprawców zostało skazanych na karę ponad dwóch lat więzienia i po 750 tys. zł na pokrycie szkód (więcej na ten temat).