Kiedy zamkną "Dziennik"
Myślę, że w ciągu roku, najdalej dwóch, Axel Springer pozbędzie się po cichu ekipy kierującej obecnie redakcją 'Dziennika'.
Nie dlatego, że robią złą gazetę. Ale dlatego, że robią gazetę adresowaną do klienteli, której NIE MA.
Axel Springer to koncern, którego poglądy polityczne można określić jednym prostym związkiem frazeologicznym znanym wszystkim ludziom stykającym się z biznesem: bottom line.
Polska prawica od lat szukała sposobu na zbudowanie medium, które przeciwstawi się dominującej wśród tradycyjnej inteligencji sile opiniotwórczej jaką jest „Gazeta Wyborcza”. I paradoksalnie to sama „GW” stworzyła szansę na zbudowanie konkurencji. Afera Rywina przekonała inteligencję, że TAK DALEJ BYĆ NIE MOŻE, a z oczywistych względów to właśnie „GW” jest najlepszym symbolem III Rzeczpospolitej.
Łatwo ją zdemonizować w każdą ze stron. Uczynić z niej siedlisko hipokryzji i matkę „układu”. Albo – okopy świętej Trójcy liberalizmu gospodarczego i swobód obywatelskich. Oba obrazy są równie fałszywe i chwytliwe zarazem. „Gazeta” przechodziła różne koleje i odgrywała na przemian rolę pozytywną i negatywną, bądź równocześnie trochę taką, trochę taką. Jak każde medium w młodej demokracji. A przede wszystkim budziła zawiść. Zwłaszcza tych, którym się nie udało – też mieli swój złoty róg (Życie Warszawy, Ekspress Wieczorny, Czas Krakowski), swoje czapki z piór; tyle że nie mieli swojej Heleny Łuczywo i swojej Wandy Rapaczyński. Więc pióra okazywały się pawiem, a fundamenty medialnych imperiów in spe, pozbawione zaprawy, powiększały zasoby piasku do jałowych zabaw w piaskownicy zwanej III RP.
Afera Rywina obnażyła słabość III RP i – słabość „Gazety”. Nie można być niezależnym medium, gdy duchowy lider gazety co chwila wikła się w kolejną księżycową koncepcję polityczną, a ponadto nie umie sobie dobrać kompanów do kieliszka. Tradycyjna inteligencja słuchając Michnika przed komisją śledczą doznała szoku. Podobnego do tego, w jaki umiarkowanych zwolenników PiS wprowadziły tzw. taśmy Begerowej.
Na aferze Rywina urosły w siłę PO i PiS, ale nie miały swojej gazety. Widząc to, na aferze Rywina interes postanowił zrobić Axel Springer. Niemieckim mediom trudno się rozwijać w Polsce, zwłaszcza gdy niemiecki rząd otwarcie liże tyłek Putinowi i były kanclerz Bundesrepublik robi z nim szemrane interesy. Mądry koncern, którego stać na długoterminowe inwestycje w przyszłe zyski, który MOŻE SOBIE POZWOLIĆ na poczekanie, aż bottom line zabarwi się we właściwym kolorze, wie, że w młodych demokracjach potrzebny jest polityczny protektor. Więc Axel Springer (z własnej woli bądź na prośbę wyposzczonych prawicowych „patriotów-idiotów”) zgodził się sfinansować ogólnopolski dziennik wymyślony jako lustrzane odbicie „Gazety Wyborczej”.
I pewnie wszystko powiodło by się znakomicie, gdyby powstała koalicja POPiS. „Dziennik” jest bowiem projektem skrojonym na miarę WSPÓLNYCH potrzeb Kaczyńskiego i Tuska, Rokity i Ziobry, Komorowskiego i Sikorskiego. Opisuje świat oczami Jadwigi Staniszkis, Jana Wróbla, Marcina Króla, Ryszarda Legutki, Elżbiety Fedyszak-Radziejowskiej. Taki „Dziennik” mógł z powodzeniem w ciągu roku odebrać „Gazecie Wyborczej” 25% czytelników, a z czasem może i więcej.
Mógłby, ale nie odebrał. Bo POPiS nie powstał i znaczna część inteligencji zawstydzona koalicją z Lepperem i Giertychem wróciła pod PRZEWIDYWALNE skrzydła „Gazety Wyborczej”. Bo w sumie lepiej dla żoliborskiego inteligenta (jeśli ma na nazwisko inaczej niż Kaczyński) zżymać się na dezynwolturę Michnika niż żyrować w ciemno pomysły Giertycha. Zwłaszcza, że „Gazeta” nie w ciemię bita; mimo, że w głębi duszy platformersów ma za zdrajców wspólnej, unijno-wolnościowej sprawy; przesunęła się lekko na prawo, świadomie lub nie, wycofała Michnika z pierwszej linii (AGORA to też KORPORACJA!) i zanim zdążyła cokolwiek stracić naprawdę już się odbudowała.
Dzięki Jarosławowi Kaczyńskiemu. Bez niego i jego wolty – byłby kłopot. A tak co prawda wartość giełdowa spadła, ale fundamenty wytrzymały i za chwilę „GW” odbuduje się i przejdzie do kontrofensywy. (Dlatego śmieszy mnie ferwor kaczych gęgaczy w atakach na „Gazetę” obronioną mimowolnie przez samego Prezesa).
A przejdzie do kontrofensywy dlatego, że Axel Springer – po cichu i małymi kroczkami – wyrzuci obecną ekipę z „Dziennika”, bądź co gorsza - zamknie „Dziennik” na amen. Bo przez najbliższe trzy lata rządzić będzie koalicja PiS-Samoobrona-LPR (być może z PSL-em dołączonym na deser za parę miesięcy), a POPiS w tej kadencji NIE POWSTANIE.
Czemuż więc porządny, mądry i po niemiecku solidny koncern miałby przez trzy lata dopłacać do niepewnego interesu?! Aż tak bardzo projektu IV RP nie kochają, by zachwiać swoim kursem na rodzimej giełdzie. ZWŁASZCZA, że gazetę dla rządowej koalicji też już mają. Nazywa się „Fakt”, radzi sobie świetnie i pasuje do obecnego rządu najjaśniejszej jak rękawiczka nr 11 do rąk Izabeli Łęckiej.
Drogi Donaldzie („dajcie mi trochę porządzić, choć nie wiem po co”)! Twoja kolej. Jak przekonasz Axel Springera, że na pewno wygrasz następne wybory, to przekształcą po cichu „Dziennik” w Twój organ partyjny. Powoli i cichaczem, by koalicja rządowa nie przeszkodziła w kupnie stacji telewizyjnej. Ale jak coś obiecają, to dotrzymają słowa. Bo w końcu chodzi o bottom line, a w młodych demokracjach… itp. itd.
A obecni redaktorzy „Dziennika”, karpie głosujące za Bożym Narodzeniem? Przejdą do „Faktu” gdzie nadal będą mogli przekonywać wyimaginowaną „konserwatywną” inteligencję, że obraża swoją własną inteligencję ten kto nie kocha Andrzeja Leppera, albo w tych samych kawiarniach co zawsze, będą się żołądkować, że wszystkiemu winien Michnik i wmawiać sami w siebie, że gdyby tylko mieli szansę, gdyby nie układ i WSI - „Nowe Państwo” byłoby najpopularniejszą gazetą w kraju. Bo przecież cały naród kocha swoją Semkę. I Axel Springer też.
Po więcej i do dyskusji zapraszam na mój blog!!!
Dołącz do dyskusji: 'Kiedy zamkną Dziennik'