Mariusz Zielke ma sądowy zakaz pisania o zarzutach pedofilii wobec Krzysztofa Sadowskiego. „Cenzura prewencyjna”
Warszawski sąd okręgowy zakazał Mariuszowi Zielke rozpowszechniania informacji na temat rzekomego molestowania nieletnich przez Krzysztofa Sadowskiego. Wnioskował o to Sadowski. Sąd nie zgodził się natomiast na usunięcie dotychczasowych publikacji Zielego na ten temat i wycofanie powieści "Bejbi" - To postanowienie narusza konstytucję i wolność słowa - komentuje dziennikarz w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
Mariusz Zielke w sierpniu br. w serii tekstów na portalu Salon24.pl i swoim profilu facebookowym zarzucił znanemu muzykowi Krzysztofowi Sadowskiemu, że molestował nieletnie, które występowały w przygotowywanych i produkowanych przez niego przed laty programach muzycznych. Winą za milczenie wokół sprawy częściowo obarczył Telewizję Polską i Polsat (to tam powstawały i były emitowane programy Sadowskiego), które zaprzeczyły, by cokolwiek wiedziały o tym procederze.
Pretensje miał też do dziennikarzy z rozmaitych redakcji, którym - jak twierdził - podsyłał dużo wcześniej materiały na ten temat, lecz ci nie chcieli się nimi zająć. Dziennikarze odpowiadali, że weryfikowali fakty, stąd zwłoka w publikacjach. Zielke rozpoczął też internetową zbiórkę na film o Sadowskim, produkcja ma ukazywać zjawisko pedofilii w artystycznym środowisku.
W środę dziennikarz ujawnił w mediach społecznościowych, iż postanowieniem Sądu Okręgowego w Warszawie ma zakaz zamieszczania informacji na temat zarzutów stawianych Sadowskiemu. Wniosek wniósł Krzysztof Sadowski, a sąd swoim postanowieniem udzielił mu zabezpieczenia powództwa. Muzyk żądał także, aby dziennikarz usunął z sieci to, co dotychczas o nim napisał, sąd jednak nie przychylił się do tej części wniosku.
W lipcu br. ukazała się książka Mariusza Zielke pt. „Bejbi”, w której opisuje polski szołbiznes z punktu widzenia młodej kobiety wykorzystywanej seksualnie jako dziecko m.in. przez muzyka, zwanego w książce Koneserem. Krzysztof Sadowski domagał się we wniosku wycofania z księgarń tej pozycji, sąd do tego punktu także się nie przychylił.
Na wykonanie postanowienia sądu, wydanego 13 września, Mariusz Zielke ma dwa tygodnie od doręczenia pisma (odebrał je w środę 9 października).
W rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Mariusz Zielke podkreśla, że dochował należytej staranności przy pisaniu tekstów. - Moje opinie były rzeczywiście bardzo jednoznaczne, ale wynikało to z niezwykle mocnego materiału dowodowego. We wniosku także jest informacja nieprawdziwa, że oparłem swoje "rewelacje" na relacji jednej osoby. Teksty oparłem na relacjach zupełnie innych osób, dziś jest ich już ponad 40 - tłumaczy.
Dziennikarz zapowiada, że wkrótce złoży zażalenie od tego postanowienia. - Jestem pewien, że sąd apelacyjny je uwzględni, gdyż sąd pierwszej instancji nie miał pełnej wiedzy na temat sprawy. Nie wiem czy w ogóle będzie jakiś proces, nie ma jeszcze pozwu. To jest tylko wniosek o zabezpieczenie powództwa, który został uwzględniony w niewielkiej części, ale jednak w istotny sposób narusza wolność słowa i stanowi cenzurę prewencyjną, czyli łamie Konstytucję. Krotko mówiąc to cenzura prewencyjna - ocenia Zielke. Na Twitterze natomiast napisał: „Chcę ponieść odpowiedzialność za słowo. Po uczciwym procesie!”.
W lipcu br. ukazała się powieść Mariusza Zielke pt. „Bejbi”, w której opisuje polski szołbiznes z punktu widzenia młodej kobiety, wykorzystywanej seksualnie jako dziecko m.in. przez muzyka, zwanego w książce Koneserem.
Mariusz Zielke jest dziennikarzem śledczym, przez wiele lat był związany z „Pulsem Biznesu”. Od 2009 roku nie pracuje dla żadnej zewnętrznej redakcji, publikuje w internecie oraz pisze i redaguje książki.
Dołącz do dyskusji: Mariusz Zielke ma sądowy zakaz pisania o zarzutach pedofilii wobec Krzysztofa Sadowskiego. „Cenzura prewencyjna”
Pedofile w szołbizie - uuuu... ale po czo o tem gadać, to twórcy, ludzie kultury, kumple dziennikarzyn... zatem cicho szaaaa
W TenKraju zawsze byli równi i równiejsi. Już od czasów komuchów tak było i się ciągnie