Partie w kampanii dają zarobić
Telewizyjna ofensywa PiS i PO nadaje ton całej kampanii wyborczej izmusza inne partie do dotrzymania im kroku. Wszyscy na gwałtzaciągają w bankach milionowe kredyty, pisze "Rzeczpospolita".
Graniczna kwota kredytu, jaką możemy wziąć, to 14 mln zł - mówiEdward Kuczera, pełnomocnik finansowy Lewicy i Demokratów. To kwotakredytu podobna do tej, jaką zaciągają PO i PiS.
Tempo kampanii jest większe niż dwa lata temu. I na dodatektoczy się ona głównie w telewizjach, gdzie wykupienie czasuantenowego jest kosztowne. Właśnie reklamy telewizyjne, radiowe ibillboardy to główne wydatki na kampanię.
Platforma z centralnego budżetu wyda na nie aż 12 mln zł. A całyjej budżet wyniesie 27 - 29 mln zł. Połowa budżetu PO - 15 mln zł -będzie pochodzić z kredytu. - Telewizja robi koszty, mówi MirosławDrzewiecki, skarbnik PO. I dorzuca niezadowolony: - A PiS ma tęprzewagę, że ma dostęp do TVP i nie płaci za godziny programów osobie. Gdyby musieli za nie płacić, to pewno przekroczyliby budżeto 150 mln zł!
Ale na współpracę z telewizjami narzeka też pełnomocnikfinansowy PiS Stanisław Kostrzewski. Według niego dziś to telewizjedyktują warunki. Mówi nawet o cichej zmowie TVP z telewizjamikomercyjnymi. Na całą kampanię PiS chce wydać około 25 mln zł, zczego około 15 mln pochodzić ma z kredytu. Reszta to składkiczłonków i darowizny.
Ale nie wszyscy dostali bankowe wsparcie. Andrzej Lepperzapowiedział, że nie weźmie pożyczki, bo jej nie potrzebuje. Aleprawda jest taka, że PKO BP, który udzielił kredytów innym partiom,Samoobronie odmówił. - To bank opanowany przez PiS - tłumaczy byływicepremier.
Dołącz do dyskusji: Partie w kampanii dają zarobić