"Product placement" w grach – czy to działa?
Młodzi ludzie, korzystający intensywnie z komputerów i internetu, coraz rzadziej oglądają telewizję – to coraz powszechniejszy, szczególnie w USA, trend
Dlatego reklamodawcy, próbując dotrzeć do tej grupy wiekowej, chętnie umieszczają swoje produkty w grach wideo – medium, z którym styczność ma większość kilkunasto- i dwudziestokilkulatków. Teraz Activision (wydawca gier) oraz Nielsen Entertainment (firma analityczna) zbadają skuteczność tych zabiegów.
Firmy będą wspólnie badać interakcje graczy z reklamami na przykładzie najnowszego tytułu z serii „Tony Hawk” – „THUG2”. Choć osią zabawy wciąż pozostaje w nim – podobnie jak w starszych grach o najsłynniejszym skaterze świata - jazda na deskorolce, gracze mogą też m.in. jeździć pojazdami mechanicznymi czy malować graffiti. W świecie gry umieszczono odpłatnie wiele różnych produktów ze świata realnego. Testy wykażą, ile czasu poświęcają im gracze.
Pierwszą firmą, jaka weźmie udział w badaniu będzie Chrysler, który zapłacił za umieszczenie w grze samochodów Jeep. Reprezentatywna grupa graczy w wieku od 13 do 35 lat będzie grać w komputerową wersję „THUG2”. Zainstalowana na komputerze aplikacja zmierzy, jak często użytkownicy wchodzą w interakcje z umieszczonymi w wirtualnym uniwersum produktami Chryslera. Wyniki testów mają dać odpowiedź na pytanie, czy warto zwiększać nakłady na umieszczanie reklam w grach wideo. Można się jednak domyślić, że skoro testy organizuje wydawca gry, wyniki będą zachęcające... I pomyśleć, że jeszcze kilka lat temu to wydawcy płacili potężne sumy za możliwość wykorzystania prawdziwych produktów w swoich grach.
Dołącz do dyskusji: "Product placement" w grach – czy to działa?