To symulacja obrad Europarlamentu. Wzięło w niej udział 60 studentów i uczniów szkół średnich z Białegostoku, Piły, Warszawy, Krakowa i Torunia oraz z Ukrainy.
Na pomysł zorganizowania sesji w Białymstoku wpadł Piotr Cichocki, uczeń Liceum z Fabrycznej.
- Uczestniczyliśmy wraz z kolegami ze szkoły w podobnych wydarzeniach w innych miastach. Uznaliśmy, że to świetna sprawa i postanowiliśmy tę ideę szerzyć w Białymstoku – mówi Piotr.
Napisali projekt i wysłali go do zarządu młodzieżowego parlamentu. Na szczęście się spodobał i młodzież z Białegostoku mogła działać.
- To, że nam się udało, to ogromna satysfakcja. Po drugie – zdobyliśmy niewiarygodne zdolności organizacyjne, które przydadzą nam się w przyszłości. Przecież sami musieliśmy o wszystko zadbać, zdobyć sponsorów. Organizacja tej sesji to dla nas szkoła prawdziwego życia – zapewnia Piotr Cichocki.
Delegaci zostali podzieleni na komitety, które – po zabawach integracyjnych -obradowały nad ważnymi – politycznymi, ekonomicznymi i społeczno-kulturowych zagadnieniami. Dyskutowano o problemach rasizmu i ksenofobii, terrorze w Syrii, nieefektywnej edukacji seksualnej, kryzys w strefie Euro, oraz rozbudowie infrastruktury komunikacyjnej we wschodniej części Unii Europejskiej.
Robert Tykowski uczy się w I klasie w II LO w Białymstoku. To już jego druga sesja w życiu. I zapewnia, że nieostatnia.
- Podoba mi się, że mogę przedstawić swoją opinię na większym forum. A potem o tym podyskutować – uśmiecha się. – Bo mówienie o ważnych sprawach pozwala zmieniać różne rzeczy. Nie warto milczeć, gdy uważamy, że coś źle funkcjonuje.
W sobotę Robert dyskutował o ACTA.
- Zastanawialiśmy się, czy to dobre rozwiązanie – opowiada. – Moim zdaniem sam pomysł jest dobry, za to wykonanie złe. Trudno zresztą rozpatrywać ACTA poważnie, skoro jest to coś, co tak naprawdę w żadnym stopniu nie broni artystów. To jest po prostu sposób tylko na to, żeby więcej jeszcze pieniędzy trafiało do ludzi, do których nie powinny one trafiać, a nie do artystów – zapala się Robert.
Małgorzata Osypiuk na sesję przyjechała aż z Torunia. Do spotkania przygotowywała się bardzo skrupulatnie. Nic dziwnego, bo w jej komitecie dyskutowano na naprawdę „dorosłe” tematy.
- Rozmawialiśmy o edukacji seksualnej i sytuacji w Syrii – mówi Małgorzata. I wierzy, że nawet w tak poważnych sprawach głos młodych ma znaczenie.
- Możemy szerzyć świadomość w Europie, naciskać do mediacji, protestować przeciw sankcjom nałożonym na Syrię, no i apelować o pomoc humanitarną – wymienia.
Na koniec młodzi ludzie spisali rezolucję, którą prześlą do patrona honorowego tego wydarzenia senatora Tadeusza Arłukowicza. Zamieszczą ją też w Internecie. Czy ci młodzi ludzie są w stanie cokolwiek zmienić? Wierzą, że tak.
- Z mojego doświadczenia wiem, że niektórzy politycy są zainteresowani tym, co myśli młodzież – zapewnia Piotr Cichocki. – Młodzieżowy Europarlamentu to jest taka platforma wymiany poglądów między młodymi a politykami.
Jednak nie tylko to jest ważne.
- Na takich spotkaniach poszerzamy horyzonty i uczymy się, jak dyskutować, współpracować, rozmawiać. Bo niestety w Polsce ludzie zwykle się kłócą – mówi Piotr.