AWR „Wprost” i były redaktor naczelny tygodnika „Wprost” złożyli apelację od wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie, który w listopadzie oddalił pozew wydawcy i byłego naczelnego przeciwko Sławomirowi Nowakowi.
Sprawa dotyczyła wypowiedzi Nowaka z czerwca 2013 roku, w której stwierdził, że teksty tygodnika o jego zegarkach i kontaktach z menedżerami CAM Media to „czarny PR na zlecenie” mający go zastraszyć. Sąd w kuriozalnym uzasadnieniu podnosił, że były minister transportu, mówiąc tak o „Wprost”, działał pod wpływem emocji wynikających z publikacji krytycznego artykułu o nim na łamach tygodnika.
„Wyrok ocenić należy krytycznie. Moim zdaniem jest on błędny. Sąd Okręgowy zupełnie nie wziął pod uwagę europejskich standardów dotyczących granic swobody wypowiedzi, ustanowionych przez orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Tak na przykład w wyroku Pedersen i Baadsgaard przeciwko Danii (2004) ETPCz jasno stwierdził, że im poważniejsze zarzuty są stawiane, tym większe muszą mieć one pokrycie w faktach. Wypowiedzi Sławomira Nowaka poza tym nie były tylko opiniami, zawierały twierdzenia faktyczne podlegające udowodnieniu. To, że polityk znajdował się w sporze z gazetą, nie zwalnia go z tego obowiązku. Wreszcie podkreślić należy, że na antenie radia S. Nowak oskarżył „Wprost” o działania kryminalne. Zarzuty tej natury, ze względu na ich wagę, muszą być formułowane ze szczególną starannością. Sędziowie strasburscy zwracali na to w przeszłości wielokrotnie uwagę, np. w sprawie Ziembiński przeciwko Polsce (2012)” – skomentował orzeczenie sądu I instancji dr Grzegorz Roch Bajorek, prawnik specjalizujący się w zagadnieniach wolności słowa i ochrony dóbr osobistych, autor monografii „Władcy ust”.
W apelacji zaskarżonemu wyrokowi zarzucono naruszenie m.in. przepisów prawa procesowego, które miało istotny wpływ na wynik sprawy, przez wyprowadzenie z materiału dowodowego wniosków z niego niewynikających, tj. że pozwany, wypowiadając inkryminowane wypowiedzi, działał w ciągłym stresie i osaczeniu, podczas gdy pozwany nie zaoferował Sądowi żadnych dowodów mających wykazać jego stan emocjonalny, psychiczny czy osaczenie oraz gdy sam pozwany nie został nawet przesłuchany w charakterze strony co miałoby walor dowodowy.
dostarczył infoWire.pl