Do Pszemola - jeżdżę po Tadżykistanie
2018-01-05 18:38:56 - Marek S
Może na wstępie wyjaśnię wszystkim skąd ten wątek. Otóż wspomniany w
tytule kolega zdziwił się w innym wątku "Gdzie rzetelny kurs prawa
jazdy", że na drodze może być niebezpiecznie, że znaki mogą być
niewidoczne lub wręcz błędne a przepisy ruchu drogowego potrafią pomijać
nawet podstawowe aspekty jakimi jest np. pierwszeństwo przejazdu na
skrzyżowaniach. Określił moje doświadczenia jako zdobyte w Tadżykistanie
(w podtekście, w PL to niemożliwe), czego będę się dalej trzymał. :-)
Teraz do Pszemola.
Oto jeden z aspektów jaki chcę wyjaśnić na "rzetelnym kursie". Mam kilka
podobnych przygotowanych. Niech to będzie dla Ciebie rebus do
rozwiązania. Jest w moim Tadżykistanie podobny układ ulic jak na rysunku
niżej. No może jeden pas mniej, bo to Tadżykistan.
https://drive.google.com/file/d/17ZrKwx8NNRRLxtLeCjo
QRJ8XscrX28ny/view?usp=sharing
Skrzyżowanie to cechuje duża kolizyjność. Podczas spożywania posiłku w
knajpie pobliskiej jest duża szansa, że w tym okresie dojdzie do
niebezpiecznej sytuacji z użyciem klaksonów lub ostrym hamowaniem.
Załóżmy, że dochodzi do kolizji czerwonego z zielonym. Kto miał
pierwszeństwo Twoim zdaniem? Zielony czy czerwony?
Dodam, że niebieski był na tyle daleko, że można było czerwonym wjechać
na jego pas bezpiecznie. Uzasadnię też zachowanie "czerwonych". W
Tadżykistanie, dosłownie kawałek dalej jest prawy zjazd z głównej ulicy
więc nierzadko "czerwone" auta wciskają gaz do dechy by "niebieskie"
wyprzedzić i załapać się na ten zjazd. W efekcie "zielone" szczególnie
często obrywają. Taka specyfika Tadżykistanu.
--
Pozdrawiam,
Marek
Re: Do Pszemola - jeżdżę po Tadżykistanie
2018-01-05 18:49:27 - Marek S
> Dodam, że niebieski był na tyle daleko, że można było czerwonym wjechać
> na jego pas bezpiecznie.
Miało być "zielonym"
--
Pozdrawiam,
Marek
Re: Do Pszemola - jeżdżę po Tadżykistanie
2018-01-05 23:01:23 - Pszemol
> Hej,
>
> Może na wstępie wyjaśnię wszystkim skąd ten wątek. Otóż wspomniany w
> tytule kolega zdziwił się w innym wątku "Gdzie rzetelny kurs prawa
> jazdy", że na drodze może być niebezpiecznie, że znaki mogą być
> niewidoczne lub wręcz błędne a przepisy ruchu drogowego potrafią pomijać
> nawet podstawowe aspekty jakimi jest np. pierwszeństwo przejazdu na
> skrzyżowaniach. Określił moje doświadczenia jako zdobyte w Tadżykistanie
> (w podtekście, w PL to niemożliwe), czego będę się dalej trzymał. :-)
>
> Teraz do Pszemola.
>
> Oto jeden z aspektów jaki chcę wyjaśnić na "rzetelnym kursie". Mam kilka
> podobnych przygotowanych. Niech to będzie dla Ciebie rebus do
> rozwiązania. Jest w moim Tadżykistanie podobny układ ulic jak na rysunku
> niżej. No może jeden pas mniej, bo to Tadżykistan.
>
> https://drive.google.com/file/d/17ZrKwx8NNRRLxtLeCjo
QRJ8XscrX28ny/view?usp=sharing
>
> Skrzyżowanie to cechuje duża kolizyjność. Podczas spożywania posiłku w
> knajpie pobliskiej jest duża szansa, że w tym okresie dojdzie do
> niebezpiecznej sytuacji z użyciem klaksonów lub ostrym hamowaniem.
> Załóżmy, że dochodzi do kolizji czerwonego z zielonym. Kto miał
> pierwszeństwo Twoim zdaniem? Zielony czy czerwony?
>
> Dodam, że niebieski był na tyle daleko, że można było czerwonym wjechać
> na jego pas bezpiecznie.
W Tadżykistanie macie po prostu dużo ludzi bez podstaw kultury i nie
uznajecie uniwersalnej zasady "nie czyń drugiemu co Tobie niemiłe".
W cywilizowanej Polsce, kierowcy jadący główną drogą swoją wrodzoną
grzeczność i kulturę okazaliby trzymaniem się lewej jezdni zarówno przez
niebieski i czerwony aby zielony mógł się włączyć do ruchu z biegu, bez
zwalniania.
A u Was, w trzecim świecie, ten burak ćwikłowy w czerwonym bolidzie zmienia
pas mimo wyraźnego oznakowania skrzyżowania z drogą podporządkowaną...
> Uzasadnię też zachowanie "czerwonych". W
> Tadżykistanie, dosłownie kawałek dalej jest prawy zjazd z głównej ulicy
> więc nierzadko "czerwone" auta wciskają gaz do dechy by "niebieskie"
> wyprzedzić i załapać się na ten zjazd. W efekcie "zielone" szczególnie
> często obrywają. Taka specyfika Tadżykistanu.
Jeśli miałbym zamiar skręcać w prawo zaraz po tym obrazku to nawet przez
myśl nie przeszło ściganie się i zajeżdżanie drogi niebieskiemu -
ustawiłbym się grzecznie za niebieskim i nigdzie nie spiesząc się i
zwracając uwagę na włączające się zielone posuwałbym prawym pasem.
W krajach cywilizowanych nikt też nie forsuje należnego mu "pierwszeństwa"
ani nie cwaniakuje wymuszając pierwszeństwo które mu się nie należy. Kodeks
drogowy ustala kto komu ma ustąpić na drodze a nie daje prawa ludziom do
taranowania innych uczestników drogi którzy z jakiś powodów nie postąpili
zgodnie z Kodeksem i nie ustąpili na drodze komu mieli ustąpić.
:-)
Re: Do Pszemola - jeżdżę po Tadżykistanie
2018-01-05 23:04:35 - PlaMa
>> Dodam, że niebieski był na tyle daleko, że można było czerwonym
>> wjechać na jego pas bezpiecznie.
> Miało być "zielonym"
Poruszyłem kiedyś nawet identyczny problem i jak to na newsnecie, padły
co najmniej 3 odpowiedzi na pytanie, który miał pierwszeństwo. Sam
jednak uważam, że zasada pierwszeństwa z prawej jest święta ale staram
się nie dopuszczać do takich sytuacji.
Re: Do Pszemola - jeżdżę po Tadżykistanie
2018-01-05 23:24:36 - Marek S
> W Tadżykistanie macie po prostu dużo ludzi bez podstaw kultury i nie
> uznajecie uniwersalnej zasady "nie czyń drugiemu co Tobie niemiłe".
Czyli to lokalny problem Twoim zdaniem?
Pozostanę tu odmiennego zdania. Buraków spotyka się pod każdą
szerokością geograficzną. Być może jest większe ich zagęszczenie w
pewnych obszarach. Jednakże tą wiedzą nie dysponuję.
> A u Was, w trzecim świecie, ten burak ćwikłowy w czerwonym bolidzie zmienia
> pas mimo wyraźnego oznakowania skrzyżowania z drogą podporządkowaną...
No więc w tym miejscu STOP! Dalszy komentarz na końcu.
> Jeśli miałbym zamiar skręcać w prawo zaraz po tym obrazku to nawet przez
> myśl nie przeszło ściganie się i zajeżdżanie drogi niebieskiemu -
OK, też tak czynię. Choć z wyprzedzeniem planuję manewr zajęcia
właściwego pasa. A to dlatego, że mogę pół godziny migać a jakiś ch...
będzie przyspieszał by mnie nie wpuścić. Tak więc czasem korzystam z
komfortu mocy silnika by wskoczyć przed następnego. Być może staję się w
ten sposób jednym z tych czerwonych buraków, o jakich piszesz.
Jednakże nie rozmawiamy o Tobie czy o kulturze kierowców ale o
przepisach. Nie dalej jak wczoraj miałem okazję porozmawiania z
emerytowanym (czyli w wieku średnim lub niżej) policjantem z drogówki. Z
wielką ciekawością wysłuchałem jak takie sytuacje są rozwiązywane - otóż
zależy to od wysłańców w miejsce zdarzenia. Przepisy ruchu, tak jak
przypuszczałem, mają tu marne zastosowanie, chociażby dlatego, że ich po
prostu nie ma w niektórych, choć bardzo podstawowych przypadkach. Tak
właśnie jest w tym konkretnym. W pełni zgodził się z treścią artykułu
cytowanego poniżej.
> Kodeks
> drogowy ustala kto komu ma ustąpić na drodze a nie daje prawa ludziom do
> taranowania innych uczestników drogi którzy z jakiś powodów nie postąpili
> zgodnie z Kodeksem i nie ustąpili na drodze komu mieli ustąpić.
Celowo poruszyłem akurat ten przypadek gdyż buszując w sieci w
poszukiwaniu odpowiedzi... natrafiłem na dogłębną jego analizę.
Wcześniej jednak chciałem poznać Twoje zdanie. Oto link:
http://motoryzacja.interia.pl/wiadomosci/polski-kier
owca/news-pas-wlaczania-kto-tu-ma-pierwszenstwo,nId,
2476103
Wynika z niego, że bardzo często spotykany typ skrzyżowania ... nie
posiada żadnego umocowania w przepisach. Komentarz odnośnie roli
urzędników też w pełni popieram.
--
Pozdrawiam,
Marek
Re: nie
2018-01-05 23:25:17 - Pszemol
> W dniu 2018-01-05 o 18:49, Marek S pisze:
>
>>> Dodam, że niebieski był na tyle daleko, że można było czerwonym
>>> wjechać na jego pas bezpiecznie.
>> Miało być "zielonym"
>
> Poruszyłem kiedyś nawet identyczny problem i jak to na newsnecie, padły
> co najmniej 3 odpowiedzi na pytanie, który miał pierwszeństwo. Sam
> jednak uważam, że zasada pierwszeństwa z prawej jest święta ale staram
> się nie dopuszczać do takich sytuacji.
>
>
Sytuację czerwonego pogarsza fakt, że zmieniał pas wiedząc że wjeżdża w
oznakowaną strefę włączania się do ruchu.
Nie bez powodu zabrania się wyprzedzania bezpośrednio przed i na
skrzyżowaniach.
Oczywiście można zwalać winę na drogowców i oczekiwać, że namalują ciągłą
linię chwile przed i po między pasami na głównej, albo choć podwójną linię
ciągłą z lewej i przerywaną z prawej aby umożliwić niebieskiemu kurtuazyjne
zajęcie miejsca na lewym pasie ale drogi jakie są takie są, dla mnie wina
tu jest ewidentnie po stronie buraka ćwikłowego w czerwonym bolidzie.
Re: Do Pszemola - jeżdżę po Tadżykistanie
2018-01-05 23:28:46 - Marek S
> Poruszyłem kiedyś nawet identyczny problem i jak to na newsnecie, padły
> co najmniej 3 odpowiedzi na pytanie, który miał pierwszeństwo. Sam
> jednak uważam, że zasada pierwszeństwa z prawej jest święta ale staram
> się nie dopuszczać do takich sytuacji.
Zapoznaj się z linkiem jaki Pszemolowi dostarczyłem. Mi osobiście kopara
opadła. Okazuje się bowiem, że przepisu brak...
Kultury jazdy i rozsądku nie mieszajmy w to. Mnie interesuje kodyfikacja
tego, co jest u podstaw praw ruchu drogowego. Okazuje się, że podstaw
brak czasem... Nie wspominam nawet o bardziej fikuśnych sytuacjach. Tu
mowa o prostym skrzyżowaniu.
--
Pozdrawiam,
Marek
Re: nie
2018-01-05 23:29:39 - Marek S
> Sytuację czerwonego pogarsza fakt, że zmieniał pas wiedząc że wjeżdża w
> oznakowaną strefę włączania się do ruchu.
Poczytaj najpierw link.
--
Pozdrawiam,
Marek
Re: nie
2018-01-05 23:43:51 - Pszemol
> W dniu 05-01-2018 o 23:01, Pszemol pisze:
>
>> W Tadżykistanie macie po prostu dużo ludzi bez podstaw kultury i nie
>> uznajecie uniwersalnej zasady "nie czyń drugiemu co Tobie niemiłe".
>
> Czyli to lokalny problem Twoim zdaniem?
>
> Pozostanę tu odmiennego zdania. Buraków spotyka się pod każdą
> szerokością geograficzną. Być może jest większe ich zagęszczenie w
> pewnych obszarach. Jednakże tą wiedzą nie dysponuję.
>
>> A u Was, w trzecim świecie, ten burak ćwikłowy w czerwonym bolidzie zmienia
>> pas mimo wyraźnego oznakowania skrzyżowania z drogą podporządkowaną...
>
> No więc w tym miejscu STOP! Dalszy komentarz na końcu.
>
>> Jeśli miałbym zamiar skręcać w prawo zaraz po tym obrazku to nawet przez
>> myśl nie przeszło ściganie się i zajeżdżanie drogi niebieskiemu -
>
> OK, też tak czynię. Choć z wyprzedzeniem planuję manewr zajęcia
> właściwego pasa. A to dlatego, że mogę pół godziny migać a jakiś ch...
> będzie przyspieszał by mnie nie wpuścić. Tak więc czasem korzystam z
> komfortu mocy silnika by wskoczyć przed następnego. Być może staję się w
> ten sposób jednym z tych czerwonych buraków, o jakich piszesz.
Wyczuwam tu jakies problemy kolegi ze zmianą pasa czy też wskakiwanie
silniejszym autem przed nastepnego - jesli to robisz z zamiarem
pozniejszego skrętu przed nosem tego klmu wskoczyles (tak jak czerwony
wskakujacy niebieskiemu) to jest to moim zdaniem buractwo.
> Jednakże nie rozmawiamy o Tobie czy o kulturze kierowców ale o
> przepisach. Nie dalej jak wczoraj miałem okazję porozmawiania z
> emerytowanym (czyli w wieku średnim lub niżej) policjantem z drogówki. Z
> wielką ciekawością wysłuchałem jak takie sytuacje są rozwiązywane - otóż
> zależy to od wysłańców w miejsce zdarzenia. Przepisy ruchu, tak jak
> przypuszczałem, mają tu marne zastosowanie, chociażby dlatego, że ich po
> prostu nie ma w niektórych, choć bardzo podstawowych przypadkach. Tak
> właśnie jest w tym konkretnym. W pełni zgodził się z treścią artykułu
> cytowanego poniżej.
>
>> Kodeks
>> drogowy ustala kto komu ma ustąpić na drodze a nie daje prawa ludziom do
>> taranowania innych uczestników drogi którzy z jakiś powodów nie postąpili
>> zgodnie z Kodeksem i nie ustąpili na drodze komu mieli ustąpić.
>
> Celowo poruszyłem akurat ten przypadek gdyż buszując w sieci w
> poszukiwaniu odpowiedzi... natrafiłem na dogłębną jego analizę.
> Wcześniej jednak chciałem poznać Twoje zdanie. Oto link:
>
> http://motoryzacja.interia.pl/wiadomosci/polski-kier
owca/news-pas-wlaczania-kto-tu-ma-pierwszenstwo,nId,
2476103
>
> Wynika z niego, że bardzo często spotykany typ skrzyżowania ... nie
> posiada żadnego umocowania w przepisach. Komentarz odnośnie roli
> urzędników też w pełni popieram.
Nie jestem żadnym ekspertem ale sytuacja dla mnie jest tu oczywista jeśli
zrozumiesz że nie powinieneś na skrzyżowaniach wyprzedzać, zmieniać pasów,
zawracać czy robić innych baletów.
Ani od kierowcy czerwonego nie można wymagac aby dobrze widzial zielonego
ani od zielonego nie mozna wymagac aby widzial czerwonego - to czerwony
widzac znak A6a powinien zaniechać manewrow na czas skrzyzowania.
Dodatkowo nie zgadzam sie specjalnie z rysunkami "obszaru skrzyżowania" w
tym artykule wyłączającymi z tego skrzyżowania rozbiegówkę. Przecież to
nielogiczne co tam narysowali: ciągła linia gdzie nie wystepuje krzyzowanie
sie/laczenie sie drog pojazdow jest objeta rysunkiem obszaru a wlasciwa
rozbiegowka gdzie nastepuje wlasciwe przeplatanie sie samochodow jest poza
obszarem skrzyzowania? Ktos tego rysunku nie przemyslal zbytnio.
Jak obejmiesz rozbiegowke obszarze skrzyzowania to tym bardziej wyrazna
jest wina czerwonego.
Re: nie
2018-01-05 23:43:52 - Pszemol
> W dniu 05-01-2018 o 23:04, PlaMa pisze:
>
>> Poruszyłem kiedyś nawet identyczny problem i jak to na newsnecie, padły
>> co najmniej 3 odpowiedzi na pytanie, który miał pierwszeństwo. Sam
>> jednak uważam, że zasada pierwszeństwa z prawej jest święta ale staram
>> się nie dopuszczać do takich sytuacji.
>
> Zapoznaj się z linkiem jaki Pszemolowi dostarczyłem. Mi osobiście kopara
> opadła. Okazuje się bowiem, że przepisu brak...
>
> Kultury jazdy i rozsądku nie mieszajmy w to. Mnie interesuje kodyfikacja
> tego, co jest u podstaw praw ruchu drogowego. Okazuje się, że podstaw
> brak czasem... Nie wspominam nawet o bardziej fikuśnych sytuacjach. Tu
> mowa o prostym skrzyżowaniu.
E tam brak... czerwony moim zdaniem lamie dwa: zmiana pasa i nieustepienie
temu z prawej i do tego zrobil to na skrzyzowaniu.