„Newsweek” i „Wprost”, czyli globalna marka kontra „tabloidyzyn śledczy” (opinie)
- Medialna i rozpoznawalna osobowość Tomasza Lisa potrafi przyciągnąć czytelnika, a Sylwester Latkowski zrobił z gazety „tabloidyzyn śledczy” - oceniają eksperci pytani przez Wirtualnemedia.pl o to, dlaczego w ostatnich latach sprzedaż „Newsweeka” wzrosła, a „Wprost” mocno spadła.
Warte podkreślenia zdaniem Jadwigi Sztabińskiej jest również to, że „Wprost” przeoczył moment personalizacji światopoglądowej, który został wykorzystany przez „Newsweek”. - Nie poszedł również w kierunku wyważenia, czyli w tym samym, w którym podąża „Polityka” - zauważa szefowa „DGP”. Tygodnik „Polityka” - według danych ZKDP ze stycznia br. - zanotował wzrost sprzedaży o 1,6 proc.
Zdaniem Sztabińskiej tygodnik „Wprost” powinien nadal zajmować się ujawnianiem skandali, ponieważ - jak mówi - dziennikarstwo śledcze w Polsce jest w odwrocie i redakcja robi dobrą rzecz. - Tylko że jest tego za dużo, „Wprost” przekracza granicę wytrzymałości czytelnika - konkluduje.
Medioznawca prof. Maciej Mrozowski zgadza się z red. Sztabińską, że w segmencie prasy opinii akceptacja dla profilu pisma wiąże się z przekonaniami czytelnika i jego motywacjami światopoglądowymi. - Istotą prasy opinii jest to, że budują relację z czytelnikiem w oparciu o wspólny system wartości i przekonań co do istoty świata. Natomiast to, czy robione to jest w sposób poważny czy tabloidowy jest rzeczą pochodną - ocenia Maciej Mrozowski i dodaje, że Polacy jako naród nie mają mocno ugruntowanych poglądów, lecz dopiero uczą się reagowania na rzeczywistość, często zmieniają poglądy i mają takie dosyć chwiejne zapatrywania na rzeczywistość.
- „Newsweek” to jest marka światowa. Dlatego polska młoda klasa średnia złapała do ręki coś, co jest sprawdzone na całym świecie w różnych mutacjach narodowych. Jest to pismo nowoczesnej klasy średniej - twierdzi medioznawca. Jak dodaje, opinie „Newsweeka” podzielają czytelnicy pisma w różnych krajach i tworzą podobny profil socjodemograficzny, co również jest pociągające dla polskiego czytelnika. - Tutaj procentuje marka. „Newsweek” wszedł na rynek w dosyć konsekwentnej linii i ta linia się nie zmienia, ona ewoluuje - podkreśla Mrozowski.
Z kolei poważnym problemem tygodnika „Wprost” - w opinii prof. Mrozowskiego - jest brak tożsamości: dryfował od lewicy w mocno prawicową. - W gruncie rzeczy na chwilę obecną to pismo nie ma poglądów, tak jak tabloid - wyłapuje wiadomości. Tabloidy nie mają opinii, one mają pewną wizję świata opartą na manichejskim podziale na dobro i zło - ocenia Maciej Mrozowski. - „Wprost” tropi zło, ale nie w oparciu o światopogląd prawicowy, lewicowy czy centrowy, ale w oparciu o przekonanie, że korupcja, afery, skandale są moralnością bazowa, a nawet biologiczną. Czytelnik wyczuwa, że musi się bronić przed tym - twierdzi medioznawca i dodaje, że nie zaliczałby „Wprost” w tym kształcie do tygodników opinii. - To mutacja tabloidowych i sensacyjnych pisemek. „Wprost” dostarcza paliwa dla innych mediów, ale sam nie buduje kręgu swoich stałych czytelników - mówi.
- Ten brak prezentowanych wartości światopoglądowych jest pragmatyzmem na zasadzie „łapaj złodzieja”. Wszyscy się przecież zgodzą na lewicy, na prawicy i w centrum, że nieuczciwego ministra trzeba napiętnować, a jakieś korupcyjne afery trzeba eksponować i prowokować organy ścigania do tego by się tym zajęły - twierdzi Maciej Mrozowski. - Ze sprawami obyczajowymi już jest gorzej. Afera z Fibakiem była dla czytelników dwuznaczna, bo Fibak nie jest prominentem, a prywatnie ludzie mogą sobie robić to, co chcą. Zatem redaktorzy tygodnika „Wprost” mogą budzić u czytelników niechęć jako cynicy bez hamulców moralnych, którzy jak złapią trop to gryzą każdego - zauważa medioznawca.
Czy trend spadkowy sprzedaży się odwróci? Prof. Mrozowski jest sceptyczny, uważa, że w tym kształcie pismo nie przyciąga uwagi czytelnika. - Lubimy ludzi, którzy węszą, ale ze względu na efekty ich pracy. Nie lubimy ich jako towarzyszy naszego życia. „Wprost” jest uwikłany w taką ambiwalencję: uważamy, że potrzebni są tacy, którzy robią porządek, ale w pobliżu nas wolelibyśmy ich nie mieć. Może coś wywęszą? O efekcie ich działań i tak dowiemy się z internetu czy serwisu informacyjnego - podsumowuje Maciej Mrozowski.
Pod koniec marca redaktor naczelny „Wprost” ogłosił, że w tygodniku pojawią się teksty interwencyjne oparte o problemy czytelników. Powstała specjalna platforma kontaktu z czytelnikami, którzy mogą zgłaszać redakcji trapiące ich sprawy. Zostaną one opisane w magazynie i serwisie internetowym (więcej na ten temat).
W tym tygodniu wydawca „Wprost” przeprowadzał ankietę na czytelnikach i prenumeratorach e-wydań tygodnika, w którym prosił o ocenę m.in. dziennikarzy i Sylwestra Latkowskiego jako naczelnego. Czytelnicy zostali również zapytani o sugestie dotyczące charakteru tygodnika, jego szaty graficznej, felietonistów oraz tematów poruszanych w tygodniku (przeczytaj o tym).
Poprzednia 1 2
Dołącz do dyskusji: „Newsweek” i „Wprost”, czyli globalna marka kontra „tabloidyzyn śledczy” (opinie)