Pornoboty atakują na Instagramie
Atrakcyjne kobiety na Instagramie piszą prywatne wiadomości, lajkują instastory, zachęcają do obejrzenia ich prywatnych zdjęć albo inwestycji w dziwne biznesy. Brzmi jak oszustwo, bo i jest to faktycznie oszustwo. Ale platforma społecznościowa, jak przekonują eksperci, niewiele z tym robi.
„Przeważnie maja dużo cyferek w nazwie i mało followersów. To porno-boty. Ich głównym zadaniem jest zwrócenie uwagi. Przeważnie na link w bio (zawierający scam czy inny wirus) albo zachęcający do interakcji (tak, można z tymi botami rozmawiać)” - napisał niedawno na Twitterze Wojtek Kardyś, konsultant biznesowy, specjalista od komunikacji internetowej i digital marketingu
Przeważnie maja dużo cyferek w nazwie i mało followersów. To porno-boty.
— Wojtek Kardys 🇵🇱🇪🇺🇺🇦 (@WojtekKardys) February 23, 2023
Ich głównym zadaniem jest zwrócenie uwagi. Przeważnie na link w bio (zawierający scam czy inny wirus) albo zachęcający do interakcji (tak, można z tymi botami rozmawiać). pic.twitter.com/YoG4Vyq7ip
Kardyś w rozmowie z Wirtualnemedia.pl przyznaje, że zjawisko jest „ogromne”. - I trwa od jakiegoś czasu. Polega na tym, że pornoprofile, które nie powinny pojawiać się w dostępnym dla każdego portalu społecznościowym, lajkują nasze instastory. Po co? Żeby nas zainteresować, żebyśmy kliknęli w profil. Być może po to, żeby nawiązać komunikację, porozmawiać przy pomocy sztucznej inteligencji. A to wszystko po to, żeby zainteresować nas wykupieniem subskrypcji, być może sprawić, by scam lub wirus nawiedził nasz telefon czy komputer. Nie powinno się w takie profile klikać. Tym bardziej w żadne linki. To może spowodować zarażenie wirusem lub naszą inwestycję w coś, czego nie chcemy – podkreśla Kardyś.
Brakuje statystyk dotyczących problemu, ale jak dodaje ekspert, zjawisko na pewno nie robi się rzadsze. - Mogę powiedzieć o prywatnych kontach klientów, które prowadzę PR-owo, czy swoich instagramowych: problem się nasila. Tego spamu jest coraz więcej. Ale na Instagramie w ogóle nie ma informacji, że taki problem istnieje. Nie ma dyskusji, nacisku na platformę, żeby coś zrobiła – mówi Kardyś.
- Niestety Instagram nic z tym nie robi. Ja blokuję takie konta nagminnie i one cały czas wracają. Syzyfowa praca. Instagram chyba nie ma pomysłu, jak sobie z tym poradzić – uważa ekspert.
Jakie działania platforma mogłaby podjąć w celu przeciwdziałania pornobotom? - Utrudnić rejestrację, tak jak zrobił to LinkedIn, gdzie trzeba udowodnić, że jest się człowiekiem. Pokazać dowód, odpowiedzieć na pytanie, gdzie pracujesz, gdzie mieszkasz. Trzeba po prostu utrudnić rejestrację, sam adres mailowy nie wystarczy – uważa Kardyś.
Wystarczy raz wpaść
- Nie zgodziłbym się, że Instagram nic nie robi, ponieważ te konta spadają, są banowane, ale odradzają się – przekonuje natomiast Jakub Wątor, redaktor prowadzący Spider's Web+. - Choć na pewno Instagram mógłby robić więcej, na przykład blokować numer IP takiego konta. Serwis niewiele jednak robi – dodaje.
Również on zwraca uwagę na brak statystyk na temat zjawiska. - Ale jest to na tyle intensywne, że wystarczy raz w to wpaść, żeby nie móc już uciec. Pisałem o tym duży tekst prawie dwa lata temu. W ramach researchu zaobserwowałem kilka takich kont, napisałem tekst, odobserwowałem je, ale mimo to do dzisiaj dostaję zaproszenia od najpiękniejszych dziewczyn na Instagramie, które dziwnym trafem mają na swoim koncie jedynie kilka zdjęć. Czyli nówki konta, założone po zbanowaniu poprzednich – dodaje dziennikarz. - Regularnie dostaję prywatne wiadomości z linkami, które zachęcają do zobaczenia ich zdjęć czy oferują nowe sposoby zarobku. Moje konto instagramowe prawdopodobnie wpadło do bazy danych frajerów, którym przestępcy wysyłają linki w prywatnych wiadomościach – dodaje Wątor.
Redaktor Spider's Web+ opowiada też, w jaki sposób owi przestępcy zdobywają zdjęcia kobiet, które później wykorzystują w swoim niecnym procederze. - Takimi zdjęciami handluje się w darkwebie. Haker włamuje się na pocztę nieświadomej dziewczynie i wykrada nagie zdjęcia, które ona kiedyś zakochana wysłała swojemu chłopakowi. Nagimi zdjęciami handluje się w miejscach typu OnlyFans, a mniej nagie trafiają na Instagrama – wyjaśnia Wątor.
Co mógłby zrobić Instagram? Raczej nie wprowadzi weryfikacji kont przez przesyłanie zdjęć dokumentów. - To utopia. Takie weryfikowanie cały czas uważane jest przez ludzi za nadszarpywanie prawa do prywatności. Gdyby jakikolwiek portal społecznościowy wprowadziłby obowiązkową weryfikację użytkownika poprzez dokument tożsamości, straciłby pewnie z połowę użytkowników. Ludzie nie chcieliby tego po prostu robić. I to się nie uda, bo poważne platformy strzeliłyby sobie w ten sposób w stopę – twierdzi Wątor.
Jak wynika z badania Mediapanel, w styczniu Instagram na przeglądarkach miał w Polsce 5,7 mln użytkowników (19,21 proc. zasięgu), którzy przeciętnie spędzali tam 23 minuty i 23 sekundy. Aplikację mobilną odwiedziło 10,8 mln użytkowników (36,36 proc. zasięgu), spędzili tam średnio 6 godzin, 45 minut i 19 sekund.
Dołącz do dyskusji: Pornoboty atakują na Instagramie