Wyższe stopy procentowe i rosnąca presja inflacyjna w Stanach to sygnał do normalizacji polityki pieniężnej także w innych krajach
Wyższe stopy procentowe w Stanach Zjednoczonych i zapowiedź dalszych podwyżek powodują nie tylko umocnienie dolara i przecenę obligacji, lecz także odbijają się na pozostałych rynkach, nawet tych, gdzie banki centralne prowadzą nadal luźną politykę. W najtrudniejszej sytuacji mogą się znaleźć te rynki wschodzące, które emitują dług w dolarach.
– Amerykański bank centralny pozostaje najważniejszym bankiem centralnym na świecie, a dolar jest walutą rezerwową. I stąd, jeżeli Rezerwa Federalna wykonuje jakiś ruch, to jest taki pewien benchmark dla całego świata i też odnosi się do rynków finansowych na całym świecie – wyjaśnia Łukasz Bugaj, analityk DM BOŚ. – Jeżeli tam mówimy o normalizacji polityki pieniężnej, bo to już od dłuższego czasu postępuje, to oznacza, że ten koszt pieniądza również na całym świecie będzie musiał iść w górę, nawet w takich krajach, gdzie banki centralne usiłują utrzymywać w miarę stabilnie ten koszt pieniądza na najniższym poziomie.
Dowodem na to jest wzrost rentowności, czyli spadek ceny długoterminowych obligacji na takich rynkach, jak większość rynków strefy euro, gdzie proces po poprzednich spadkach rozpoczął się w IV kwartale, czy na rynku polskim, gdzie trend wzrostowy wyraźny jest od połowy sierpnia. Dziesięciolatki w Stanach Zjednoczonych zwiększyły rentowność o 63 proc. Do europejskiej waluty dolar umocnił się w tym czasie o niemal 6 proc.
– To trend, który jest pokłosiem rosnącej presji inflacyjnej. Ta presja inflacyjna jest widoczna w Stanach Zjednoczonych, widać to w ostatnich danych o inflacji w USA, która wzrosła do poziomu 1,7 proc. rok do roku i to jest najwyższy wskaźnik od ponad 2 lat – mówi Łukasz Bugaj. – Od lata praktycznie podwoił się ten wskaźnik. Jeżeli spojrzymy z kolei na Europę, gdzie ten wskaźnik inflacji jest relatywnie niski, tym niemniej we wskaźnikach PMI ten subindeks inflacyjny rośnie w najszybszym tempie od około 5 lat.
Według Łukasza Bugaja także zmniejszenie skali skupu obligacji w strefie euro, choć nominalnie jest powrotem do poziomu sprzed jej zwiększenia, a sam skup został wydłużony, przez inwestorów jest odczytywane jako zwiastun zmian trendów w polityce EBC.
– Wyższy koszt pieniądza w Stanach Zjednoczonych i jego wzrost relatywnie szybciej niż w innych gospodarkach oznacza presję na umocnienie dolara, presję na wzrost kosztu pieniądza szczególnie w Stanach Zjednoczonych, a to oznacza, że kapitał jest tam ściągany z innych regionów i to powoduje pewne reperkusje, w szczególności dla rynków wschodzących, które finansują się w dolarze, jak np. Turcja – przekonuje analityk DM BOŚ. – I możliwe są pewne napięcia, aczkolwiek te kraje miały bardzo dużo czasu na to, aby przygotować się na ten trend, ponieważ pierwsza podwyżka miała miejsce już rok temu, był bardzo długi odstęp od tej pierwszej podwyżki kosztu pieniądza aż rok i teraz powstaje pytanie, jak bardzo te kraje czy te firmy przygotowały się na wzrost kosztu pieniądza.
W Polsce wzrost presji inflacyjnej również jest widoczny, choć na razie w mniejszym stopniu: w listopadzie po raz pierwszy od 30 miesięcy średnie ceny towarów i usług nie spadły w ujęciu rocznym. Jednak podwyżka stóp procentowych NBP spodziewana jest dopiero w 2018 roku.
Dołącz do dyskusji: Wyższe stopy procentowe i rosnąca presja inflacyjna w Stanach to sygnał do normalizacji polityki pieniężnej także w innych krajach