Agnieszka Odorowicz: zaskoczeniem będzie brak Oscara dla „Zimnej wojny” lub „Romy” jako filmu nieanglojęzycznego
- Działania promocyjne i reklamowe „Zimnej wojny” do momentu głosowania członków Amerykańskiej Akademii Filmowej będą bardzo kosztowne, ale mają ogromne znaczenie i nie można ich pominąć. Szanse na statuetkę mamy w kategorii „Najlepszy film nieanglojęzyczny”. Trzeba pamiętać, że Oscary to nagrody amerykańskiego biznesu filmowego, za którymi stoją duże pieniądze i osobiste relacje - komentuje dla Wirtualnemedia.pl Agnieszka Odorowicz, była szefowa PISF, a obecnie członek zarządu Cyfrowego Polsatu.
Jestem pod ogromnym wrażeniem sukcesu „Zimnej wojny”. Cieszę się, że tym razem polski film otrzymał aż trzy nominacje. Dzisiejsze nominacje są sukcesem pod każdym względem, również sukcesem osobistym Pawła Pawlikowskiego, bo to jego historia. Poza tym Ewa Puszczyńska, która jest producentką filmu, udowodniła kolejny raz, że jest świetnym i kreatywnym producentem.
To także sukces całej polskiej kinematografii. Ten bardzo potrzebny film w naturalny sposób podtrzymuje ciekawość o tym, co się dzieje w polskim kinie. Ponadto ponownie film nakręcony w języku polskim i według polskiego scenariusza, z udziałem polskich twórców, otrzymuje nominacje do najbardziej prestiżowej amerykańskiej nagrody.
Dla mnie „Zimna wojna” jest filmowym arcydziełem z każdego punktu widzenia - zarówno docenione przez Amerykańską Akademię Filmową wspaniałe zdjęcia i reżyseria, ale także świetne role pierwszo- i drugoplanowe oraz niezapomniana wirtuozerska muzyka. Zostaną w kanonie polskiej sztuki filmowej i sercach widzów na lata. Zresztą świadczy o tym też frekwencja w kinach, rzadko się zdarza, żeby czarno-biały film, w dodatku w starodawnym formacie i o czasach stalinowskich, był tak popularny wśród widzów.
Promocja filmu w USA
Od momentu ogłoszenia nominacji do momentu głosowania trwa zmasowana promocja „Zimnej wojny”. Promocją i reklamą zajmuje się wynajęta agencja, która ma pieniądze i doświadczenie. Oczywiście, kilka lat temu Akademia wprowadziła ograniczenia aby ukrócić działania promocyjne, często na granicy korupcji. Zakazano na przykład sponsorowania wyjazdów, organizacji eventów na jachtach dla członków Akademii czy wręczania im prezentów.
Dozwolone jest natomiast przypominanie o filmie - służy do tego odpowiednia formuła bezpośredniego zwracania się do członków Akademii, np. „polecamy uwadze” wraz z reklamą filmu. Są to bardzo kosztowne działania, ale mają ogromne znaczenie i nie można ich pominąć. Ważny jest również odpowiednio prowadzony public relations wokół filmu: im więcej sławnych aktorów, reżyserów czy znanych krytyków wypowie się pozytywnie o filmie, tym lepiej. Z całą pewnością przekłada się to później na głosy członków Akademii. Liczy się też odpowiednia dystrybucja, żeby członkowie, którzy do tej pory nie mieli okazji obejrzeć filmu, teraz mogli go obejrzeć. „Zimna wojna” nie jest filmem komercyjnym, dlatego miała dość ograniczoną dystrybucję w USA. Tym większy to sukces.
Szanse na Oscara
Moim zdaniem, najbardziej prawdopodobna jest nagroda za „Najlepszy film nieanglojęzyczny”. Już dzisiaj można powiedzieć, że dużym zaskoczeniem będzie jeśli w tej kategorii nie wygra „Zimna wojna” lub „Roma”. Na te dwa filmy ewidentnie wszyscy zwracają największą uwagę. Pozostałe kategorie dla nieanglojęzycznego filmu to niemalże „kategorie śmierci”. Oscary są jednak nagrodami amerykańskiego biznesu filmowego, za którymi stoją duże pieniądze i osobiste relacje.
W kategorii „Najlepsza reżyseria” i „Najlepsze zdjęcia” ogromnym sukcesem jest sama nominacja! Pamiętajmy, że Gala Oscarów to potężny przemysł z potężnymi pieniądzmi w tle. Tak jak polskiej aktorce w roli po polsku trudno jest otrzymać nominację w kategorii „Główna rola kobieca”, tak samo reżyserowi spoza Stanów Zjednoczonych, który zrealizował film w obcym języku będzie bardzo trudno zgarnąć nagrodę za „Najlepszą reżyserię”.
Choć amerykańscy artyści filmowi bardzo cenią Pawła Pawlikowskiego, to aby otrzymał Oscara musiałby się zdarzyć niemalże cud. Podobnie jest z Łukaszem Żalem. Choć oczywiście bardzo byśmy wszyscy tego chcieli! Bo cuda - jak wiadomo - od czasu do czasu się zdarzają.
Agnieszka Odorowicz od 2005 roku do października 2015 roku była dyrektorem Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. W połowie 2015 roku bez powodzenia startowała w konkursie na członków zarządu Telewizji Polskiej, a zasiadała też w radzie nadzorczej Polskiego Radia. W marcu 2016 roku weszła do zarządu Cyfrowego Polsatu, gdzie odpowiada m.in. za produkcję filmów fabularnych przez Grupę Polsat i dystrybucję ich w kinach.
W latach 2003-2005 Odorowicz pracowała w Ministerstwie Kultury, pełniąc kolejno funkcje pełnomocniczki ministra kultury ds. funduszy strukturalnych oraz sekretarza stanu (odpowiadała za departament prawny i ekonomiczny, sprawy europejskie i współpracę z parlamentem). Od 1997 do 2003 roku była dyrektor artystyczną Międzynarodowego Konkursu Współczesnej Muzyki Kameralnej, a w latach 2001-2009 pracowniczką Akademii Ekonomicznej w Krakowie (zajmowała się naukowo zarządzaniem kulturą, ekonomią kultury i promocją regionów, w latach 2002-2004 kierowała na uczelni centrum rozwoju i promocji). Z zawodu jest ekonomistką i managerem kultury, ukończyła Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie.
Dołącz do dyskusji: Agnieszka Odorowicz: zaskoczeniem będzie brak Oscara dla „Zimnej wojny” lub „Romy” jako filmu nieanglojęzycznego
Oscar= sława, a co za tym idzie pieniądze, a takie pieniądze można przekazać na kolejne projekty. Może na tobie te nagrody nie robią już wrażenia, ale na branży tak, to nadal duży prestiż dostać nominację, znaleźć się w gronie laureatów.