Lech Wałęsa w sprawie akt TW „Bolka” zbyt chaotyczny i rozemocjonowany (opinie)
Lech Wałęsa zamiast zachowywać się ze spokojem, wysyła dziwne komentarze i tworzy wątki jak z taniej powiastki szpiegowskiej. Powinien w opanowany, merytoryczny sposób przedstawić swoje stanowisko i konkretnie odnieść do ujawnionych dokumentów dotyczących TW „Bolka” - zachowanie byłego prezydenta wobec zarzutów, że był tajnym współpracownikiem SB, oceniają dla Wirtualnemedia.pl Bartosz Czupryk, Zbigniew Lazar, Adam Łaszyn, Grzegorz Szczepański, Marta Winiarska, Norbert Ofmański i Sebastian Hejnowski.
Gdy w czwartek prezes Instytutu Pamięci Narodowej poinformował, że wśród dokumentów odebranych z domu zmarłego gen. Czesława Kiszczaka, znajdują się akta potwierdzające współpracę TW „Bolka” ze Służbą Bezpieczeństwa, głos szybko zabrało wiele osób: znajomi Lecha Wałęsy z ruchu opozycyjnego, a także historycy, politycy, eksperci itp. W pierwszych dniach żadnego dłuższego komentarza nie udzielił sam Wałęsa, który przebywa za granicą. Zamieścił jedynie krótkie wpisy na swoim mikroblogu w serwisie Wykop.pl, które sprowadzały się do chaotycznych i lakonicznych informacji na temat ujawnionych dokumentów.
W miniony czwartek TVP1 pokazała - zmieniając niemal natychmiast ramówkę - film dokumentalny „TW Bolek” dowodzący, że Wałęsa współpracował z SB. Film obejrzało blisko 3,5 mln widzów. Na najbliższy czwartek zaplanowano z kolei emisję dokumentu pokazującego negocjacje przed Okrągłym Stołem - filmu „Taśmy z Magdalenki” Cezarego Gmyza i prof. Antoniego Dudka.
W weekend Lech Wałęsa udzielił w Miami krótkich wywiadów największym polskim stacjom telewizyjnym i kilku innych mediom. Zdecydowanie zaprzeczył, jakoby w latach 70. donosił na kolegów i brał za to pieniądze.
Grzegorz Szczepański, CEO agencji H+K Strategies przyznaje, że ma problem z tym, by na obecnym etapie w jakikolwiek sposób skomentować to, jak powinien teraz zachować się Lech Wałęsa. - Na razie wiadomo tyle, że znaleziono jakieś dokumenty, nikt nie zweryfikował ich prawdziwości, instytucja, która je posiada sama się kompromituje, bo mówi, że zweryfikowała, a potem jej prezes przyciśnięty do muru jednak twierdzi, że nie zweryfikowała. W ogóle mam problem, żeby odnosić się do takich tematów, to jest dla mnie wszystko obrzydliwe i nie ma nic wspólnego z public relations, więc jakikolwiek profesjonalny wywód byłby w mojej ocenie nie na miejscu - uzasadnia Szczepański.
- Jak było naprawdę, wie tylko Lech Wałęsa. My możemy jedynie próbować oceniać sytuację m.in. po jego zachowaniu i wypowiedziach. A on - obiektywnie patrząc - postępuje teraz , jak swój najgorszy wróg. Zamiast zachowywać się ze spokojem i konsekwentnie powtarzać to, co mówił od dawna: „Jestem niewinny”, jeśli wie, że to prawda; albo skorzystać z okazji i w końcu przyznać się do słabości w zamierzchłej przeszłości, jeśli wie, że jest winny - on wysyła dziwne komentarze, takie jak na przykład: „To ja ich rozpracowywałem, nie oni mnie” i tworzy jakieś przedziwne wątki z taniej powiastki szpiegowskiej: „Jeszcze żyje człowiek, który powinien ujawnić prawdę” - zwraca uwagę Zbigniew Lazar, prezes i współzałożyciel agencji Modern Corp. Przypomina też wcześniejsze megalomańskie wypowiedzi Wałęsy, w stylu „Solidarność to ja”, „To ja obaliłem komunę”, „Jak będzie trzeba wrócę do gry i zrobię porządek”, które można było traktować z przymrużeniem oka, ale obecna sytuacja jest poważna.
- Wysyłanie sprzecznych i nieskoordynowanych sygnałów jest szkodliwe. Na dodatek Wałęsa nieumiejętnie posługuje się mediami społecznościowymi nie rozumiejąc ich specyfiki - krytykuje Zbigniew Lazar. - Ostatnią rzeczą, którą mógłby teraz zrobić, to zaangażować agencję PR albo kancelarię prawną do zajęcia się tą sprawą. Byłoby to jak przyznanie się do winy: przecież jeśli jest niewinny to niech pozwoli, aby fakty mówiły same na jego korzyść - przestrzega ekspert. Dodaje, że za granicą wizerunek Lecha Wałęsy raczej nie ucierpi wskutek obecnej sytuacji - bo ludzie rozumieją tam, że wszyscy politycy są ułomni (wszak nawet były premier i prezydent Izraela zostali skazani za korupcję i gwałt). - Natomiast ruch Solidarność, którego był przywódcą i symbolem, może ucierpieć na wizerunku. Na organizacje, partie czy firmy patrzymy poprzez pryzmat ludzi, którzy je reprezentują - uważa Lazar.
Według Marty Winiarskiej, senior consultanta w Headlines Porter Novelli, Lech Wałęsa na tym etapie nie powinien w jakikolwiek merytoryczny sposób odnosić się do doniesień na temat jego przeszłości agenturalnej. Jak mówi, żeby komentować, trzeba wiedzieć kto lub co jest naszym przeciwnikiem. - Dlatego teraz Wałęsa powinien postulować o przedstawienie mu całości materiałów, co do których ma się wypowiadać. Nie wiedząc, jakie materiały dokładnie znajdują się w rzeczonej teczce, nawet jeśli miałby się do czego przyznawać, mógłby wyjść przed szereg i za dużo powiedzieć - podkreśla Marta Winiarska. Z drugiej strony również zarzekanie się, że nie jest winny, w tej sytuacji nie ma sensu. - Nie jest wiarygodny w tym co mówi. Ludzie i tak „wiedzą swoje”. Zwłaszcza, że jest o tym głośno w mediach i polskich i zagranicznych - zwraca uwagę Winiarska.
Menedżerka radzi, że teraz konieczne jest obranie właściwej narracji dla całej sprawy. Według niej sytuację Wałęsy (oczywiście nie wprost) można w pewnym sensie porównać do położenia Jerzego Owsiaka, który notorycznie jest oskarżany o działania niezgodne z prawem, głównie defraudację środków wpłacanych na WOŚP. Nie zmienia to jednak faktu, że jego działalność jest społecznie potrzebna. - Tak jak Jurek Owsiak jest ikoną polskiej charytatywności, tak Lech Wałęsa jest ikoną przemian ustrojowych i zmiany myślenia o Polsce na arenie międzynarodowej. Wałęsa przez lata był traktowany jak bohater narodowy. Jego działania przyczyniły się bezpośrednio do zmiany ustroju i odzyskania przez Polskę niezależności. Jest on kojarzony nawet przez prostych ludzi w dalekich zakątkach świata. Na Sumatrze usłyszałam: „You are from Poland? I know Walesa. This hero with moustache”. Tej narracji powinniśmy się trzymać. Uważam, że potrzebne jest teraz pospolite ruszenie, które pomoże chronić wizerunek Wałęsy, jako bohatera narodowego - ocenia w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Marta Winiarska.
Z kolei zdaniem Bartosza Czupryka, eksperta ds. wizerunku, marketingu politycznego i strategii, niezależnie od faktycznego stanu rzeczy Lech Wałęsa traci na skutek impulsywności, arogancji, uników i... chaotyczności. - Wielkich ludzi - jak mówi o sobie były prezydent - powinna charakteryzować skromność i pokora, a nie wzburzone emocje i stwierdzenie „Zwycięzcy się nie sądzi”. W tych słowach brakuje pokory i jednocześnie odwagi do konfrontacji. To ucieczka. Takie stwierdzenie jest dla mnie równoznaczne z powiedzeniem, że są równi i równiejsi - analizuje Bartosz Czupryk. Uważa, że w reakcji na wyemitowany w TVP1 w miniony czwartek materiał, odnalezione dokumenty i oświadczenie IPN powinna zostać zorganizowana konferencja prasowa, podczas której Wałęsa powinien pokazać pokorę, spokój i opanowanie. - Lech Wałęsa powinien skrócić swoją zagraniczną wizytę i stawić czoła zarzutom. A konkretnie: zmienić strategie i wyjść z wirtualnej retoryki i skonfrontować się z rzeczywistością - radzi Czupryk.
Dodaje, że w związku z oskarżeniami Wałęsy, wizerunek Polski może ucierpieć dopiero, gdy sprawa nie zostanie wyjaśniona raz na zawsze i pozostaną wątpliwości. - Ucierpi na tym autorytet aparatu państwa. Więcej do stracenia ma sam Lech Wałęsa, to oczywiste. Ale czy on sam rozumie, że stawiając temu czoła ma jeszcze więcej do zyskania? Chyba nie. Przez bierną postawę, dystans i cynizm Wałęsa znacznie bardziej traci niż w rzeczywistości mógłby, gdyby konkretnie wypowiedział się na temat odnalezionych dokumentów i swojej przeszłości - podsumowuje Czupryk.
Adam Łaszyn, ekspert od strategii wizerunkowych, podkreśla, że obecna sytuacja, w której znalazł się Lech Wałęsa to wcale nie jest nowy problem wizerunkowy dla byłego prezydenta. - Mamy tylko jego nową odsłonę. Sprawa ciągnie się już kilkadziesiąt lat i w zasadzie karty zostały już dawno rozdane. Dla kogo dyskredytujące jest, że przyszły lider Solidarności coś w latach 70. podpisał, co sam przyznał. Cokolwiek zrobiłby Wałęsa, nic to nie zmieni - twierdzi Adam Łaszyn.
Jego zdaniem dla tego, kto widzi przede wszystkim jego postawę w latach 80. - przywódca Solidarności zostanie kluczową postacią polskiej historii XX wieku. - Dlatego nie byłoby wskazane, by Lech Wałęsa poddał się presji wywieranej za pośrednictwem mediów i wykonywał teraz jakieś gwałtowne ruchy wizerunkowe. Natomiast były prezydent nie powinien też unikać odpowiedzi na trudne pytania - przestrzega Łaszyn. Uważa, że niezbędne jest, by reaktywnie odpowiadał na pytania kluczowych mediów zagranicznych i wybranych polskich, ale zgodnie z raz przyjętą linią komunikacji. - Ta zresztą nie powinna być skomplikowana, bo po prostu musi się opierać na dotychczas przedstawianej narracji. Być może z kilkoma nowymi drobnymi wątkami. Niewskazane byłyby jednak jakieś znaczące wolty narracyjne. To wciąż stara gra, tyle że uaktywniona nowym rozdaniem – mówi w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Łaszyn.
Oczywiste dla niego jest, że Lech Wałęsa stał się celem składnej kampanii mającej na celu odświeżenie starego, niejednokrotnie już eksploatowanego wątku „Bolka”. - Ta sekwencja zdarzeń - narastające napięcie wokół debaty o Bolku, bardzo selektywne i sugestywne przedstawienie przez IPN kwitów z pawlacza Kiszczaka, materiały paradokumentalne o Bolku w najlepszym czasie antenowym TVP1 i odświeżona sugestia Jarosława Kaczyńskiego, by miejsce legendy Solidarności Lecha Wałęsy zajął inny Lech, o nazwisku nomen omen Kaczyński - tylko w oczach naiwnych może być zbiegiem okoliczności. W mojej opinii ma między innymi na celu wywołanie ostrych reakcji znanego z temperamentu Lecha Wałęsy. A to istotnie przyczyniłoby się do realizacji znacznie większego celu - konsekwentnej dyskredytacji III RP istniejącej od 1989 do 2015 roku - uważa Adam Łaszyn. - Pytanie, czy Wałęsa da się sprowokować? Prawdopodobieństwo rozsądnej reakcji z jego strony będzie znacznie większe, jeśli skorzysta ze wsparcia ludzi znających się na komunikacji kryzysowej. I gdy będzie unikał spontanicznych wpisów w sieci lub wypowiedzi dla przypadkowych mediów. Wsparcie zewnętrzne jest w takich sytuacjach niezbędne. Głównie po to, by - oprócz stosownego know-how - zapewnić spojrzenie z zewnątrz i studzić emocje - komentuje Łaszyn.
Zdaniem Sebastiana Hejnowskiego, CEO agencji MSL Group w Europie Środkowo-Wschodniej, Lech Wałęsa sam nie jest w stanie wiele w tej sprawie zrobić. - Będąc za granicą napisał co na ten temat sądzi i myślę, że rozumie, że bez konkretnych dowodów może tylko wdawać się w niepotrzebne dyskusje - mówi Hejnowski. - Uważam, że wizerunek Wałęsy, jako bohatera, który prowadził związek Solidarność i obalił komunizm, jest niepodważalny. W sprawie współpracy z SB nie ma dziś jasności i o ile jest to ważny fakt biograficzny, to jednak nie wpłynie na ocenę dokonań Wałęsy. Informacje na temat Wałęsy za granicą będą miały neutralny wydźwięk dla wizerunku Polski, choć wątpliwość może budzić zbieżność ich ujawnienia z objęciem władzy przez nową ekipę rządzącą - komentuje szef MSL Group.
Norbert Ofmański, prezes Zarządu Związku Firm Public Relations, ocenia ogólnie, że pomówienia są jedną z najprostszych form atakowania czyjegoś wizerunku i niestety w naszych realiach najbardziej skuteczną i dość często praktykowaną. - Ryzyko pociągnięcia do odpowiedzialności prawnej jest niewielkie lub często wliczone w straty. Jest też pewnego rodzaju społeczne przyzwolenie na tego rodzaju ataki i z reguły są one przyjmowane jako fakt bez większych refleksji. Nie tylko przez samych czytelników, ale niestety również media, dla których ważna staje się medialność tych informacji - uważa Ofmański. Dodaje, że z punktu widzenia etyki public relations, rozpowszechnianie informacji celem zdyskredytowania czyjegoś wizerunku nie jest akceptowane przez profesjonalne środowiska PR i to bez względu na ich autentyczność. - Uważam, że wszelkie instytucje administracji, powinny dołożyć wszelkiej staranności przy badaniu tego typu spraw i unikać publicznego komentowania przed zakończeniem całego procesu. Jest to nie tylko w dobrze pojmowanym interesie dochodzenia do prawdy, ale również minimalizuje wyrządzenie szkody drugiej stronie. Jest również w interesie samych instytucji administracji publicznych, dla których wiarygodność i bezstronność są istotne z punktu widzenia funkcjonowania skuteczności ich pracy - podkreśla prezes ZFPR.
Dołącz do dyskusji: Lech Wałęsa w sprawie akt TW „Bolka” zbyt chaotyczny i rozemocjonowany (opinie)
Banda pisowski kundli może sobie ujadać. Nie ma co się przejmować MENDAMI!!!!
Ciekawe czy jak IPN opublikuje w internecie jego donosy i pokwitowania kasy od SB cały czas będzie go ktoś bronił?
Ja rozumiem że wąsatego *pinokia bronią TW,cóż każdy TW jedzie z pinokiem na jedym wózku,ale zwykły człowiek,który nie był ani TW,ani nie udzielał się nigdy politycznie logicznie nie powinien bronić *pinokia.Ale propaganda,pranie mózgu i wmawianie ludziom że ziemia jest płaska przynosi efekty.Cóż jak mawiał Goebels,kłamstwa powtarzane TYSIĄC RAZY staje się prawdą.
*określenie pobłażliwe,bo należałoby napisać cyniczny oszust