SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Ma być więcej polskiej muzyki w radiu. Nadawcy prywatni są przeciw, a Polskie Radio się chwali

Przedstawiciele największych komercyjnych stacji radiowych nie chcą komentować pomysłu Marka Suskiego, by w dzień grać jeszcze więcej piosenek śpiewanych po polsku. Ale nie kryją sceptycyzmu. - Osobom, które stoją za takimi inicjatywami, wydaje się, że tantiemy płacimy w procentach, a nie w złotówkach. Jeśli trzeba będzie zmienić muzykę na taką, która ma niższą akceptację, stracimy część audytorium, a wtedy spadną nam przychody, bo reklamodawcy zaczną rezygnować lub będą płacić mniej - mówi nam Leszek Kozioł, szef Radia Wielkopolska. Z kolei Polskie Radio zapewnia, że ponad połowę piosenek granych na wszystkich antenach publicznego nadawcy stanowią polskie utwory.

"Ustalamy stanowisko", "To delikatna kwestia, więc nie chcemy tego jeszcze komentować", "Za mało znamy danych, by coś powiedzieć", "Sytuacja jest trudna, a chcemy mieć spójny przekaz. Cały czas rozmawiamy" - to odpowiedzi od największych prywatnych nadawców radiowych, gdy poprosiliśmy ich o komentarz do projektu nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. W czwartek w Sejmie jego założenia przedstawiał dziennikarzom Marek Suski, wiceprzewodniczący komisji kultury i środków przekazu, a także szef rady programowej Polskiego Radia. Polityk zapowiedział, że miesięczny udział polskiej muzyki w radiu ma wzrosnąć z obecnych 33 proc. do 50 proc., z czego aż 80 proc. (obecnie 60 proc.) ma być emitowane w godz. 5-24. To oznacza, że w tym czasie 40 proc. utworów powinny stanowić te w języku polskim. Jeśli rodzimy artysta śpiewa po angielsku, jego piosenka nie jest traktowana jak polska.

Pomysł od razu wywołał lawinę komentarzy wśród radiowców. - Ustalanie na siłę, jaki procent polskiej muzyki mają emitować stacje radiowe, nie ma dziś sensu. Gramy te piosenki, które są dobre. Nie wiem, czy to kolejny pomysł rządzących, by walczyć z mediami, ale pewne jest, że to słuchacze decydują o tym, co im się podoba, a nie politycy - mówił na naszych łamach Marcin Jędrych, dziennikarz muzyczny RMF FM. Wątpliwości miał też Marcin Bąkiewicz, dyrektor muzyczny i szef Antyradia: - Radio ciągle walczy o uwagę słuchaczy, a gdy piosenek, które lubią, będzie mniej na antenie, to stacja może stracić ich atencję.

Nadawcy się spotkali, ale nie komentują

Nowelizacja ma wejść w życie po 30 dniach od ogłoszenia w Dzienniku Ustaw. W piątek przez południem projekt został złożony w Sejmie. Kilka godzin później prywatni nadawcy radiowi spotkali się z przedstawicielami polskich artystów. Rozmawiali o projekcie Marka Suskiego.

- Nie będziemy go komentować w szczegółach odnosząc się do naszych stacji. Raczej stawiamy na wspólne oświadczenie nadawców - powiedział po spotkaniu Piotr Jaroszewski, dyrektor stacji muzycznych Grupy Radiowej Agory.

Od komentarza uchylił się także Bogusław Potoniec, dyrektor programowy Grupy Radiowej Time, oraz Michał Aleksandrowicz, rzecznik prasowy Eurozetu. - Przede wszystkim chcemy zapoznać się z projektem zmian i szczegółami tam zawartymi - usłyszeliśmy jedynie od Aleksandrowicza.

- Nasze stanowisko w tej sprawie nie zmieniło się od zeszłorocznej deklaracji - powiedział z kolei Adam Czerwiński, dyrektor muzyczny RMF FM. Chodzi o list, który w lutym ub.r. wspólnie napisali przedstawiciele 202 prywatnych stacji radiowych (ogólnopolskich, ponadregionalnych i lokalnych). Protestowali przeciw zwiększaniu limitu polskiej muzyki. Taki zapis znalazł się w projekcie Ministerstwa Finansów o podatku od wpływów reklamowych. Według tej propozycji udział polskojęzycznych treści, liczony w czasie nadawania w ciągu kwartału, miał wzrosnąć z 33 do 49 proc. Nadawcy prywatni napisali wtedy, że będzie to miało "katastrofalne skutki dla polskiej radiofonii, a na zmianie straci też skarb państwa i sami krajowi artyści, którym ta zmiana ma ponoć pomóc". Ich zdaniem na tej propozycji zyskają wielkie światowe koncerny internetowe - przede wszystkim platformy streamingowe typu Spotify, Tidal, Deezer, Google Play Music, Apple Music czy Amazon Music Unlimited.

- Nie podlegają one żadnym tego typu regulacjom, a użytkownicy tych usług mają możliwość wybrania playlisty złożonej wyłącznie z zagranicznych piosenek oraz przeskakiwania utworów, które im nie odpowiadają. Stacje radiowe mają utrudnione konkurowanie z tymi podmiotami z powodu licznych obowiązków i ograniczeń koncesyjnych. Zwiększenie obowiązkowego limitu polskiej muzyki może doprowadzić do przeregulowania stacji radiowych w Polsce - pisali wtedy nadawcy radiowi.

Polskie Radio: "jak nikt inny wspieramy polskich artystów"

W piątkowym spotkaniu nie uczestniczyli przedstawiciele Polskiego Radia. Publiczny nadawca deklaruje, że ponad połowa piosenek granych na wszystkich antenach wykonywana jest w języku polskim. "Do tego dochodzą koncerty, recitale, okolicznościowe albumy i internetowe serwisy specjalne. Publiczny nadawca jak nikt inny wspiera rodzimych artystów zajmujących się muzyką" - napisało w piątek Polskie Radio.

Z przytoczonych przez publicznego nadawcę wyliczeń wynika, że w ubiegłym roku aż 51,3 proc. utworów pojawiających się na antenach Polskiego Radia śpiewanych było w ojczystym języku. "Do takiego wyniku przyczyniły się m.in. nadawane w Trójce audycje: środowy 'Polski Express' oraz codzienna 'Nasza tonacja', w całości poświęcone muzycznym dokonaniom artystów znad Wisły. Co ważne, można w nich usłyszeć nie tylko produkcje gwiazd rodzimej sceny, ale również młodych wykonawców, którzy dopiero przygotowują się do fonograficznego debiutu" - czytamy w informacji Polskiego Radia.

W artykule podkreślono, że polska muzyka pojawia się także na innych antenach - m.in. w "Muzycznej Jedynce" czy "Lecie z Radiem" (oba w Programie Pierwszym) czy w Dwójce, która transmituje koncerty z polską muzyką m.in. z Filharmonii Narodowej, Narodowego Forum Muzyki we Wrocławiu, NOSPR-u w Katowicach oraz relacjonuje takie festiwale, jak Chopin i jego Europa, Wratislavia Cantans, Warszawska Jesień czy Wielkanocny Festiwal Ludwiga van Beethovena. Polskie Radio przypomniało, że samo organizuje koncerty rodzimych wykonawców m.in. w studiu przy ul. Myśliwieckiej, ale również w Studiu Koncertowym Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego (w ub.r. odbyły się tam widowiska z cyklu "To, co najpiękniejsze" dedykowane pamięci Krzysztofa Krawczyka oraz Agnieszki Osieckiej).

Leszek Kozioł o tym, czego nie rozumieją politycy

Leszek Kozioł, były dyrektor zarządzający Grupy Radiowej Time, przez wiele lat prezes Radia Eska, a obecnie właściciel Radia Wielkopolska uważa, że jeśli nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji wejdzie w życie, odbije się to na jakości programu wszystkich rozgłośni nadających w Polsce. - W ostatnich latach zasięg dzienny radia w naszym kraju systematycznie spada, szczególnie wśród młodych słuchaczy. Dlatego jeśli narzuca się nam kolejne restrykcje dotyczące kontentu, to słuchacz odejdzie od nas do usług internetowych. Serwisy streamingowe oferują dostęp do muzyki, którą można sobie samemu dobrać. Każda regulacja dotycząca mediów, szczególnie nadawców komercyjnych, które nie mają dochodów z abonamentu, źle wpływa na warunki konkurencji z ofertą internetową, gdzie nie ma żadnych obostrzeń. W mediach komercyjnych jedynym źródłem finansowania są przychody reklamowe, a więc liczy się słuchalność stacji. Ciągłe zmienianie reguł gry i nakładanie nowych obowiązków będzie pogarszać jakość proponowanej oferty muzycznej - komentuje Leszek Kozioł.

Właściciel Radia Wielkopolska dodaje, że większość rozgłośni układa playlisty w oparciu o to, czego ich odbiorcy chcą słuchać. - Tego nie rozumieją politycy, którzy chcą regulować kwestie, na których się nie znają. Osobom, które stoją za takimi inicjatywami, wydaje się, że tantiemy płacimy w procentach, a nie w złotówkach. Jeśli trzeba będzie zmienić muzykę na taką, która ma niższą akceptację, stracimy część audytorium, a wtedy spadną nam przychody, bo reklamodawcy zaczną rezygnować lub będą płacić mniej. Wtedy spadną też tantiemy płacone na rzecz artystów - mówi Leszek Kozioł. - Na tej samej zasadzie moglibyśmy wprowadzić przepis, zgodnie z którym 40 proc. filmów nadawanych we wszystkich stacjach telewizyjnych ma być produkcji polskiej. Tyle, że nie ma tylu rodzimych tytułów, by wypełnić ten wymóg. Tak samo jest z muzyką.

Leszek Kozioł zwraca uwagę na skuteczność państwa jako regulatora gospodarki rynkowej: - Trudno jest konstruować takie narzędzia ingerencji, które poprawiając rynek, wzmocnią go, a nie zakłócą. Warto spojrzeć szerzej na pomysły regulacyjne, bo nakładanie obowiązków na polskie podmioty medialne, osłabia je w rywalizacji z globalnymi koncernami, a internet zniósł wszelkie bariery dystrybucyjne.

"Myślenie całkowicie oderwane od wiedzy o formatowaniu radia"

Były prezes Radia Eska uważa, że propozycja Marka Suskiego jest nie fair. - Skoro zapłaciłem za koncesję radiową przy określonych warunkach prawnych, to mogę oczekiwać, że do końca jej obowiązywania one się nie zmienią. Jeśli ktoś wychodzi na boisko i gra w piłkę nożną, nie można mu nagle rzucać piłki do rugby i powiedzieć: "grajcie dalej w piłkę nożną", bo to nie będzie ten sam mecz. A jeśli coś się zmienia, to może trzeba zmniejszyć obciążenia w innych obszarach. Tymczasem mamy do czynienia z ciągle nowymi zobowiązaniami bez dawania czegokolwiek w zamian - uważa Leszek Kozioł. - Rosną opłaty za częstotliwości, pozwolenia radiowe, koncesje, pojawiają się pomysły nowych podatków, przybywa obowiązków sprawozdawczych, a nikt się nie przejmuje, czy będziemy mieli z czego je finansować.

Zdaniem Leszka Kozioła, jeżeli ta ustawa wejdzie w życie, efekt będzie odwrotny od zamierzonego. - Jeśli państwo będzie ciągle dociążać nowymi regulacjami polskie przedsiębiorstwa, to źle się to skończy dla tego rynku i polskiej kultury - uważa szef Radia Wielkopolska. Krytycznie ocenia też pomysł, by czas emisji piosenek premierowych oraz utworów wykonawców debiutujących był liczony potrójnie. - To faworyzowanie formatów muzycznych opartych na nowościach. A co ma zrobić stacja radiowa, która gra format oldiesowy? Przecież tam nie pojawią się nowi wykonawcy i nowe utwory. To jest myślenie całkowicie oderwane od wiedzy o formatowaniu radia. A rozgłośnie komercyjne są ściśle sprofilowane muzycznie. W Polskim Radiu grają wszystko, bo tam ma być realizowana misja, na którą każdy z nas płaci abonament. Media komercyjne muszą się wyróżnić na rynku, więc dobierają starannie kontent do odbiorców, do których chcą dotrzeć - uważa szef Radia Wielkopolska. - Jeśli ktoś mi dziś mówi, że mam grać debiutantów, a nadaję muzykę dla osób w wieku 30-50 lat, to nie jest to grupa, w której będę proponował nowości, bo nie na tym polega format skierowany do takiej grupy wiekowej. Warto zwrócić uwagę też na trend, że polscy artyści, którzy chcą się wybić i zrobić karierę na świecie, coraz częściej nagrywają piosenki po angielsku. Jak to się ma do promocji polskiej kultury? To może trzeba zakazać naszym artystom wydawania płyt w obcych językach? Nie twórzmy prawa, które stoi w sprzeczności z regułami i trendami na rynku - apeluje Leszek Kozioł.

W piątek - ku zaskoczeniu wielu - posłanka PiS i członkini Rady Mediów Narodowych Joanna Lichocka krytycznie oceniła zgłoszony przez Marka Suskiego projekt nowelizacji ustawy medialnej. - Wzmocnienie zapisów obejmujących rynek radiofonii nie jest najlepszym rozwiązaniem do promocji polskiej muzyki. Sztuczne i drastyczne proporcje mogą być przeciwskuteczne - stwierdziła w Polskim Radiu 24.

Dołącz do dyskusji: Ma być więcej polskiej muzyki w radiu. Nadawcy prywatni są przeciw, a Polskie Radio się chwali

22 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
YKK
To fajnie, że PR chwali się muzyką jaką proponuje na swoich antenach. Szkoda tylko, że nikt tam nie zauważył, że nie bardzo jest komu tego słuchać.
odpowiedź
User
Dziennikarz Wyborczej
Świetnie ! Więcej Zdechłego Osy i Young Leosi, młodych mesjaszy polskiej sceny. To taki Młynarski młodego pokolenia.
odpowiedź
User
Xyz
Ustawa nakazuje grać piosenki w j. polskim. Idąc tym tropem "Son Of The Blue Sky" Wilków odpada całkowicie. Co z piosenkami, gdzie część słów nie jest w j. polskim? "Eli lama sabachtani" Wilków spełnia wymogi ustawy? Dwójka niech się nie chwali, że transmituje Wielkanocy Festiwal Bethovena, bo na pewno to nie spełnia wymogów ustawy. Mazurki i polonezy Chopina też nie spełniają wymogów piosenki w j. polskim. Ustawa kompletnie pomija kwestię utworów instrumentalnych. Dwójka teraz musi cały dzień nadawać arie operowe w j. polskim.
odpowiedź