Dlaczego „być może” warto myśleć o płatnej treści w sieci...
Rzeczpospolita, Dziennik Gazeta Prawna i Puls Biznesu - za dostęp do treści znajdujących się na tych stronach być może od jesieni internauci będą musieli zapłacić.” Taką informację można było znaleźć w marcu w mediach - no cóż, tematu jednak nie da się uniknąć, a właśnie mamy za sobą (w GoldenSubmarine) burzliwą dyskusję w tej kwestii.
Po pierwsze, dlaczego „być może”? Otóż „z pewnością” jesienią 2010 będzie mnóstwo płatnych treści w polskim Internecie - nawet jeśli nie wyżej wymienione tytuły, i tak ktoś z wydawców zdecyduje się na nowy model biznesowy, inny niż ten, oparty na reklamie jako głównym środku pozyskiwania funduszy na rozwój serwisu.
Oczywiście jak zawsze wtedy, kiedy nikt nie wie tak naprawdę, „jak to będzie”, wszyscy zainteresowani czekają na ruchy innych zainteresowanych. No właśnie! Czy w tym przypadku ten, kto pierwszy, ten lepszy? Może warto poczekać, aż Polacy przyzwyczają się do płatnych treści, a dopiero później zacząć „kasować” swoich użytkowników tłumacząc się, że tak teraz robią wszyscy?
Problem polega na tym, że „być może” użytkownicy serwisu będą chcieli zapłacić, ale wcale nie będą musieli (wizja lawiny użytkowników odwracających się od serwisu spędza sen z powiek każdemu wydawcy).
Zamoczyć „Usta Usta” w termo kubku
Wydaje mi się, że w tym kontekście byliśmy ostatnio świadkami spektakularnych wydarzeń w polskim Internecie.
Start serwisu vod.onet.pl – z tego, co słyszałem, filmy mają duży wskaźnik oglądalności, liczony w setkach tysięcy. Zakładam, że projekt wystartował w oparciu o analizy i wcześniejsze doświadczenia ze sprzedażą kontentu TVN, więc możemy powiedzieć, że Polacy są skłonni płacić przynajmniej za taki poziom. (Inna sprawa, że w fazie budowania zasięgu i przyzwyczajania użytkowników, te materiały, które są najbardziej interesujące, można obejrzeć za darmo – zakładam, że ta faza kiedyś minie.
Drugi spektakularny przykład, to działania marki Maxwell House na Facebooku, która oferowała w zamian za zapisanie się na listę fanów darmowy kubek – efekt: w 3 dni 50 tysięcy fanów!). Ktoś pomyśli, że kubek nie jest treścią, ale dla mnie jest to przykład pewnych postaw Internautów i bardzo wyraźnie pokazuje problem wydawców. Przecież ich artykuły muszą być wysokiej jakości kubkami, za które Internauci chcieliby zapłacić… (zakładam, że akcja Maxwell House miałaby mniejsze wzięcie, gdyby trzeba było kupić ten kubek).
„Free” Andersona vs „subscribe now” Murdocha
Gdy przyjrzymy się na pierwszy rzut oka przeciwstawnym stanowiskom Ruperta Murdocha – potentata mediów tradycyjnych, zwolennika płatnych treści oraz Chrisa Andersona, który jest autorem „Free” (nazwa mówi sama za siebie, jednak „za darmo” książkę mogą pobrać jedynie Amerykanie, a my możemy kupić ją w Empiku), to zauważymy tendencję do szukania rozwiązań pośrednich.
Otóż Anderson jest piewcą modelu Freemium, w którym podstawowe funkcjonalności serwisu powinny być darmowe, natomiast zaawansowane cechy takich serwisów wymagają dodatkowych opłat (konta premium). Z kolei eksperymenty Ruperta Murdocha polegają na tym, że można przeczytać „zajawkę” artykułu w serwisie Wall Street Journal ale… „to continue reading, subscribe now” – przy czym Murdoch zapowiada abonamenty do internetowych wydań swoich kolejnych tytułów.
A co na to Internauci?
Jak to wygląda w polskim Internecie? Żeby wnieść coś do dyskusji, pracownicy GoldenSubmarine podzielili się ze mną swoimi opiniami na ten temat. Poprosiłem kolegów i koleżanki o to, by odpowiedzieli na prostą ankietę. W sumie otrzymałem 25 zwrotnych maili z odpowiedziami. Poniżej wnioski płynące z naszej ankiety:
• 65% osób płaciło za treść w Internecie, jednak żadna z tych osób nie dokonała tego typu płatności w ciągu ostatniego miesiąca;
• Za co płacili: „jakieś raporty”, „relacja sportowa”, „archiwum gazety prawnej”, „muzyka”, „teksty prawne”, „joemonster”, „info tvn 24”, „wynagrodzenia.pl”, „flickr staty”, „relacja z Ligi Mistrzów”, „film”, „ rapidshare”, „battlenet.pl”, „szablon dokumentów prawniczych”, „autobaza.pl”, „porady prawne/podatkowe”;
• 13% osób mogłoby płacić za dodatkową funkcjonalność Facebooka;
• Nikt natomiast nie zapłaci za dodatkowe funkcjonalności Naszej Klasy;
• Ale 56% osób jest w stanie płacić swojemu ulubionemu serwisowi za dostęp do informacji;
• 80% osób uważa, że opłata jest zależna od tego, za co się płaci;
• Tylko 4 osoby były zwolennikami całkowicie darmowych treści (16%);
• Większość ma swoje indywidualne preferencje i wymienia takie treści, które odpowiadają na konkretną potrzebę np. porady prawne i księgowe, tutoriale itp.,kilka osób zapłaciłoby za listę płac i przepisy kuchenne.
A ty będziesz, czy nie będziesz płacił?
Jako puentę zostawiłbym odpowiedź jednego z kolegów respondentów: „dopóki w innym miejscu jestem w stanie znaleźć darmową informację, nie będę (płacił).
Ja również nie wyobrażam sobie Internetu z płatnymi informacjami, e-mailami, komunikatorami, moją ulubioną wyszukiwarką (wiadomo o co chodzi) oraz moją ulubioną telewizją (w razie czego podpowiadam: YouTube). Jednak obiektywnie patrząc, użytkownicy są już gotowi mentalnie.
„Być może” wszyscy będziemy więc wkrótce płacić – „z pewnością” jednak dyskusja poświęcona temu, jaki model się sprawdzi i zacznie obowiązywać powszechnie potrwa jeszcze przynajmniej do najbliższej jesieni. Jeśli chcesz przyłączyć się do tej dyskusji, wypełnij prostą ankietkę: http://www.ankietka.pl/ankieta/37719/platne-tresci-w-internecie.html
Wyniki udostępnię na blogu GoldenSubmarine, jak tylko zbierzemy odpowiednią liczbę osób. Z góry dziękuję.
Poniżej wykresy z wynikami ankiety wewnętrznej GoldenSubmarine:
Arkadiusz Legoń
Dyrektor ds. Strategii
GoldenSubmarine
agencja marketingu interaktywnego
Dołącz do dyskusji: Dlaczego „być może” warto myśleć o płatnej treści w sieci...
ZB