Dzieci parodiują piosenkę Jogobelli. "Niewinna zabawa, nie kryzys"
W internecie pojawia się coraz więcej parodii motywu muzycznego z reklam jogurtów Jogobella. Ich autorami są głównie dzieci. - Sprawdzamy, czy parodie nie naruszają naszych praw autorskich - odpowiada portalowi Wirtualnemedia.pl firma Zott Polska, produkująca Jogobellę. Zdaniem ekspertów, w tym przypadku raczej nie ma mowy o sytuacji kryzysowej, a wizerunek marki jest niezagrożony.
Od kilkunastu dni w sieci pojawiają się filmiki będące parodią piosenki z reklam jogurtów Jogobella. Utwór ten od lat funkcjonuje w komunikacji marketingowej marki.
W aplikacji Musical.ly, której użytkownicy to głównie dzieci w wieku od 7 do 12 lat, jest już kilkaset klipów z tagiem "jogobella" - to głównie parodie piosenki z reklamy. Również na YouTube można znaleźć wiele prześmiewczych, amatorskich filmów z wykorzystaniem jingle'a z reklam Jogobelli. Teksty wyśmiewają reklamowane cechy jogurtów.
- Sprawdzamy, czy parodie nie naruszają naszych praw autorskich. Z uwagi na to, że filmiki wpuszczone do sieci są wykonane głównie przez dzieci, nie traktujemy tego w kategorii złych zamiarów. Jogurty, które produkujemy, mają czysty skład i w pełni zgodny z deklaracją i komunikacją marketingową, dlatego też nie obawiamy się negatywnych skutków działań autorów filmików - informuje w przesłanym portalowi Wirtualnemedia.pl oświadczeniu firma Zott Polska.
Niewinna zabawa, nie ma mowy o kryzysie
- Obecnie na YouTube setki tysięcy dzieci codziennie ogląda miliony minut „dzieł” „twórców”, których można zaliczyć do coraz powszechniejszego zjawiska „kanałów patologicznych”. W relacjach live tych wyrodnych synów i córek internetu króluje przemoc (słowna i fizyczna), niezdrowo postrzegana seksualność, alkoholizm oraz zwykła głupota. W tym kontekście parodie piosenki z reklamy jogurtu to zupełnie niewinna zabawa dzieci, które dopiero uczą się rymować i tak naprawę same doskonale bawią się tym, co robią - ocenia w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Michał Grzebyk, PR & content Manager, ContentHouse. - Szukają poklasku swoich rówieśników, ale… go nie znajdują. Wystarczy spojrzeć na zasięgi tych „produkcji” i żałosne nawoływania o „łapki w górę”, żeby jasno stwierdzić, że to o żadnym kryzysie wizerunkowym nie ma mowy. Niegdyś dzieciaki chciały być takie jak Slash czy Madonna. Teraz chcą być YouTuberami. Warto się temu przyglądać, ale na pewno nie musimy demonizować, o ile za aktywnością młodych ludzi nie idą zachowania, które zdecydowanie wykraczają poza granicę kultury i dobrego smaku - dodaje Michał Grzebyk.
Zdaniem eksperta, nośna muzyka i tekst ze spotu Jogobelli dobrze świadczy o skuteczności przekazu reklamowego. - Warto zauważyć, że zdecydowana większość z tych dzieci tworzących parodie nie pamięta pierwszych edycji tej reklamy. To jednak pokazuje jedną ważną rzecz – piosenka ze spotu Jogobelli jest po prostu dobra, bo nawet po wielu latach jest nośna i bardzo dobrze zapada w pamięć - podsumowuje Michał Grzebyk.
Ewa Sulewska, senior social media specialist w click community zwraca uwagę na zasięgi i popularność platformy, na jakiej w największym stopniu pojawiają się przeróbki spotu Jogobelli.
- Musical.ly powstało trzy lata temu w Chinach i jest głównie popularne wśród gimnazjalistów i uczniów ostatnich klas podstawówki z całego świata. Może to brzmieć przerażająco, jednak po zalogowaniu się do serwisu od razu widzimy, z jakim typem treści i ich poziomem mamy do czynienia. Przeglądając kolejne filmy, możemy się tylko zgodzić ze starym powiedzeniem, że dzieci i ryby głosu mieć nie powinny. Mimo tego pod znacznikiem Jogobella możemy znaleźć kilkaset filmów, w których dzieciaki “śpiewają” przeróbkę jingla i znęcają się nad składem jogurtu. W teorii sprawa wygląda groźnie, jednak nie sądzę, by odbiła się wizerunkowo na marce Jogobella. Uważam, że firma powinna wciąż bacznie przyglądać się sytuacji i zareagować, jeśli będzie ona zbyt agresywnie eskalować - komentuje w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Ewa Sulewska.
Monika Czaplicka, właścicielka agencji Wobuzz i ekspertka ds. mediów społecznościowych, sytuacji wokół Jogobelli nie klasyfikuje raczej w kategorii kryzysu ze względu na mały zasięg parodii i grupę docelową produktu.
- Nie wiem czy to kryzys wizerunkowy marki - wiele parodii na musica.ly oczywiście sugeruje, że coś się dzieje, ale z drugiej strony - wątpię, żeby grupa docelowa serwisu była faktycznie klientami produktu. A poza portalem - wcale takiego problemu nie widać - ocenia Czaplicka. - Na korzyść Zott działa to, że dzieje się to raczej w hermetycznym środowisku jednej aplikacji. Myślę, że do tej grupy docelowej przemówiłby konkurs na piosenkę o Jogobelli - oczywiście bez chemii i braku owoców. Ale wtedy można by wygenerować wiele pozytywnych utworów i zaangażować publiczność wokół pozytywnego przekazu - ocenia Monika Czaplicka.
Musical.ly to chińska aplikacja działająca od 2014 roku. Pozwala na tworzenie przez użytkowników ich własnych teledysków z wykorzystaniem muzyki nadawanej z playbacku i dzielenie się gotowymi klipami ze znajomymi w internecie. Na całym świecie ma ponad 100 mln użytkowników. W ubiegłym roku kupiła ją chińska firma Bytedance.
Dołącz do dyskusji: Dzieci parodiują piosenkę Jogobelli. "Niewinna zabawa, nie kryzys"