Kaczyński: nowy film Vegi to hejt na władzę, oni już nie mają programów informacyjnych w TVP
Prezes PiS Jarosław Kaczyński ocenił, że zapowiedziany na wrzesień br. nowy film Patryka Vegi to przykład hejtu wobec obozu rządzącego, mający pokazywać jego polityków „jako ludzi złych, zdemoralizowanych, którzy nie służą Polsce”. Według Kaczyńskiego w kampanii przed wyborami parlamentarnymi oprócz standardowego marketingu istotne będą spotkania z wyborcami (organizowane na poziomie parafii i gmin) oraz aktywności w internecie.
O rozpoczynającej się kampanii przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi Jarosław Kaczyński mówił w sobotę podczas zjazdu Klubów „Gazety Polskiej”. Szef PiS stwierdził, że wytwarzany jest nieprawdziwy negatywny obraz sytuacji w kraju i działań rządzących.
Nawiązał przy tym do zapowiedzianego w mijającym tygodniu nowego filmu Patryka Vegi „Polityka”, którego premierę zaplanowano na 6 września. - Mamy do czynienia z coraz jawniejszymi, coraz wyraźniej pokazywanymi - pewnie państwo słyszeli o zapowiedziach filmu Vegi - hejtem, przygotowaniem do takiego wielkiego hejtu, ataku na zasadzie: nie liczą się żadne fakty, a w każdym razie fakty są wykorzystywane w sposób instrumentalny do uogólnień, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością - skomentował Jarosław Kaczyński.
Przyznał, że w szeregach jego partii zdarzają się naganne zachowania, ale są one karane. - Ten film, który ma być pokazywany, wokół którego teraz już się toczy kampania reklamowa, ma właśnie pokazać nas - a przy okazji ze względów socjotechnicznych jest tam element dotyczący innych, ale to naprawdę tylko socjotechnika, żeby to było skuteczniejsze - jako ludzi złych, zdemoralizowanych, ludzi którzy nie służą Polsce, ludzi którzy w gruncie rzeczy dopuszczają się różnego rodzaju bezeceństw - dodał prezes PiS.
- Tego rodzaju działań będzie bardzo wiele - zaznaczył.
Patryk Vega kontra Krystyna Pawłowicz, posłanka dziękuje za reklamę w filmie
O filmie „Polityka” Patryk Vega poinformował w mijającym tygodniu w kilku wywiadach. W czwartek skomentowała to na Twitterze posłanka PiS Krystyna Pawłowicz.
- Kolejny reżyser po panach Sekielskich,tym razem Patryk VEGA od „mocnych” filmów obyczajowych,za pośrednictwem Onetu już STRASZY,że tuż przed wyborami we wrześniu pokaże film=SWOJĄ „prawdę o politykach”.Byśmy widzieli na kogo głosować,a na kogo nie Film ma „ustawić” wynik wyborów - stwierdziła Pawłowicz (pisownia oryginalna).
Na to Patryk Vega na swoim profile facebokoowym zamieścił fragment filmu, w którym przemawiającą z mównicy sejmowej postać przypominającą Krystynę Pawłowicz odgrywa Iwona Bielska.
Krystyna Pawłowicz w wypowiedzi dla Telewizji Republika podziękowała Vedze za reklamę. Przypomniała, że wcielająca się w nią bohaterka pojawiła się już w serialu „Ucho prezesa” Roberta Górskiego.
- Niech mi pan Vega robi więcej (reklamy - przyp.), wygramy wybory jeszcze bardziej - oceniła posłanka.
Patryk Vega w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” zaznaczył, że jego nowy film opowiada o politykach wszystkich znaczących ugrupowań. - Dostanie się opozycji, dostanie się politykom w sutannie. Przygotowywałem ten film przez 18 miesięcy, miałem szczegółową dokumentację - stwierdził.
- Władza deprawuje. Nie da się codziennie oszukiwać rzeszy ludzi, a potem wracać do domu jak gdyby nigdy nic. Ten film opowiada o ludziach, którzy dorwali się do władzy i publicznych pieniędzy - zaznaczył.
Vega zapowiedział, że akcja „Polityków” rozgrywa się wokół wyborów parlamentarnych. - Film to teraz najlepsze medium do bezkompromisowych i bezlitosnych rozliczeń. Zwłaszcza że coraz mniej w Polsce mediów, które nie są finansowane przez rządowe budżety, a przez to nie mogą obiektywnie opowiadać o rzeczywistości - zwrócił uwagę.
- Ja nie mam nic wspólnego ze spółkami skarbu państwa, moje filmy finansowane są prywatnie - zaznaczył.
Ostatnie filmy Patryka Vegi gromadziły w kinach po ponad 2 mln widzów. W 2017 roku „Botoks” obejrzało 2,3 mln osób, a w ub.r. „Kobiety mafii” - 2,04 mln. W lutym do kin trafiła druga część „Kobiet mafii”, w pierwszy weekend przyciągnęła 374 tys. widzów.
Kaczyński apeluje do Klubów „Gazety Polskiej” o wsparcie w kampanii
Podczas spotkania na zjeździe Klubów „Gazety Polskiej” Jarosław Kaczyński zwrócił uwagę, że najintensywniejszy etap kampanii przed wyborami parlamentarnymi nastąpi po konwencji programowej PiS, która odbędzie się na początku lipca w Katowicach.
Szef partii podkreślił, że z zaprezentowanym programem wyborczym trzeba skutecznie dotrzeć do potencjalnych wyborców. - Jeżeli zapytać, jaką rolę mogą odegrać Kluby w tej zbliżającej się kampanii, to ja odpowiadam krótko: dotrzeć do ludzi. To będzie oczywiście zadanie także Prawa i Sprawiedliwości, niemała część członków Klubów to także członkowie partii - zauważył Kaczyński.
- Dotarcie do każdego człowieka, do każdej parafii, do każdej gminy - to jest to nasze ogromne zadanie, w które powinno być zaangażowane wiele tysięcy ludzi. Bo chodzi o to, żeby nie tylko media, nie tylko różnego rodzaju sposoby docierania, które są stosowane w kampanii wyborczej, ale także zwykła rozmowa, zwykłe przekonywanie nawet niewielkich grup ludzi było elementem, który doprowadzi ich do decyzji wyborczej, której oczekujemy - opisał prezes PiS. - Oczywiście wielką rolę będzie miał tutaj także internet - zaznaczył.
- My uczynimy wszystko, żeby ci, którzy podejmą się tego niełatwego zadania, byli odpowiednio wyposażeni. Żeby potrafili odpowiedzieć na każde pytanie, żeby wiedzieli, co ma być zrealizowane, jak odpowiadać na różnego rodzaju zarzuty, z którymi się pewnie będą spotykali, bo przecież druga strona też mocno oddziaływuje świadomość społeczną - wyliczył Kaczyński.
- Ale ta wstępna decyzja, decyzja zaangażowania się, należy do państwa. I to, o co apeluję - naprawdę z całego serca - to, byście się państwo zaangażowali - podkreślił prezes PiS.
„Oni” już nie kontrolują informacji w TVP
Jarosław Kaczyński wrócił też do czasów pierwszego rządu PiS, tworzonego w latach 2005-2007 wspólnie z LPR i Samoobroną. Przyznał, że współpraca zwłaszcza z tą drugą partią mogła wywoływać złe wrażenie, ale wbrew przeważającym przekazom medialnym nastąpiło wtedy dużo zmian na lepsze.
- Był duży postęp gospodarczy i wbrew temu, co niektórzy twierdzą nawet po naszej stronie, także znaczący postęp społeczny, wtedy też te transfery społeczne, może nie tak spektakularne jak teraz, były znacznie zwiększane. A mimo wszystko bardzo wielu ludzi było głęboko przeświadczonych, że w Polsce dzieją się rzeczy straszne - ocenił Kaczyński.
Przywołał anegdotę opowiedzianą mu przez Tomasza Sakiewicza, redaktora naczelnego „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie”. W 2007 roku Sakiewicz zrezygnował z satyrycznego programu w regionalnej stacji Poznaniu, a wychodząc ze stacji po ostatnim wydaniu usłyszał od - jak to określił Kaczyński - tzw. blokersów: „Co, Kaczor ci zabronił?”.
- To pokazuje ten mechanizm wmawiania ludziom, że dzieje się coś złego i że skądinąd za wszystkim stoi Prawo i Sprawiedliwość, a często personalnie ja. Ten mechanizm działa w trudniejszej sytuacji, bo wtedy oni praktycznie mieli wszystko, bo tak naprawdę też telewizję publiczną, jeżeli chodzi o programy informacyjne. Dzisiaj już tak nie jest, ale on działa w dalszym ciągu - skomentował to Jarosław Kaczyński.
Książki o Morawieckim przed eurowyborami nie zaszkodziły PiS-owi
W maju, w czasie kulminacyjnego etapu kampanii przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, ukazały się dwie książki w krytycznym świetle opisujące Mateusza Morawieckiego. Tomasz Piątek w „Morawieckim i jego tajemnicach” przedstawił domniemane powiązania biznesowe, polityczne i towarzyskie premiera prowadzące m.in. do mafii rosyjskiej. Z książki, m.in. zamieszczonych w niej diagramów obrazujących relacje, żartowano już przed jej premierą. - Jeżeli krytykują je ludzie, którzy nie przeczytali książki i nie wiedzą tak naprawdę, o czym są te wykresy, to pokazuje strach, który ogarnął osoby opisane w książce i ich otoczenie - skomentował Piątek w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
Działania prawne dotyczące książki podjął opisany w niej biznesmen Tomasz Misiak. Zapowiedział pozew cywilny i prywatny akt oskarżenia o zniesławienie, na razie złożył wniosek o sądowy zakaz jej rozpowszechniania.
Z kolei Piotr i Jakub Gajdzińscy w „Delfinie” opisali przede wszystkim karierę zawodową Mateusza Morawieckiego, zwłaszcza okres w którym był kolejno członkiem zarządu i prezesem BZ WBK (Gajdziński był przez część tego okresu rzecznikiem prasowym tego banku). Do Rady Etyki Public Relations skierowano pismo o opinię na temat sytuacji, w której Gajdziński opisał swojego byłego szefa, także jego życie prywatne.
Rada stwierdziła, że nie zajmie się tą sprawą, ponieważ „nie dysponuje faktograficzną wiedzą pozwalającą na wydanie opinii”. Jednocześnie zaapelowała o przestrzeganie istniejących w Polsce zapisów kodeksów etycznych public relations.
Pytani przez Wirtualnemedia.pl eksperci od public relations i marketingu politycznego ocenili, że obie publikacje nie wyrządzą premierowi większej szkody i nie wpłyną na wynik Prawa i Sprawiedliwości w eurowyborach.
Na sześć dni przed wyborami „Gazeta Wyborcza” ujawniła, że Morawiecki kilkanaście lat temu kupił od kurii działkę pod Wrocławiem, obecnie wartą dużo więcej z racji tego, że przez ten teren ma przebiegać droga. Kilka lat temu obecny premier przepisał działkę na swoją żonę. W dniu publikacji artykułu „GW” Morawieccy zarzucili autorowi nierzetelność i zapowiedzieli pozew.
W wyborach do europarlamentu PiS osiągnął wyższą przewagę nad Koalicją Europejską niż wskazywała to większość sondaży przedwyborczych. Na ugrupowanie rządzące oddano 45,38 proc. głosów, a na KE - 38,47 proc. PiS w kampanii postawił na to, co jest ważne dla przeciętnego człowieka dlatego wyborcy zgodnie z regułą wzajemności poszli podziękować za to, co otrzymali, temu, który im to dał. Opozycja, a w szczególności Koalicja Europejska już dawno powinna zrozumieć, że straszenie wyborców polexitem czy dyskusje wokół zamiany złotówki na euro, nie są wystarczającymi argumentami do przekonania do siebie chodzących na wybory - komentowali dla Wirtualnemedia.pl eksperci od marketingu politycznego.
Dołącz do dyskusji: Kaczyński: nowy film Vegi to hejt na władzę, oni już nie mają programów informacyjnych w TVP