Tradycyjna telewizja czy streaming? 5 największych wad obu technologii
Choć w ostatnich latach serwisy streamingowe rozwijały się bardzo dynamicznie, to wielu widzów nie wyobraża sobie życia bez tradycyjnej telewizji. Niezależnie od tego czy jest ona nadawana drogą naziemną, kablową czy satelitarną. Portal Wirtualnemedia.pl przedstawia 5 największych wad linearnej telewizji i streamingu.
To, że tradycyjna telewizja w naszym kraju jest wciąż silna pokazują dane Urzędu Komunikacji Elektronicznej. W 2021 roku zaledwie o 20 tys. użytkowników zmniejszyła się liczba abonentów sieci kablowych i platform cyfrowych - wyniosła 10,8 mln. Spadki w przypadku Stanów Zjednoczonych i Europy Zachodniej są znacznie większe. Przyczynia się do nich nie tylko alternatywna oferta w serwisów typu Netflix, Amazon Prime Video, HBO Max i Disney+, ale także inflacja.
Tylko w II kwartale br. platformy cyfrowe Sky w Wielkiej Brytanii straciły 361 tys. abonentów. W całym I półroczu ubyło ich tylko 26 tys. W USA jeszcze bardziej widać pogarszającą się sytuację tradycyjnych operatorów. Platforma DirecTV odnotowała spadek liczby abonentów z 25 mln w 2017 roku do 15 mln pod koniec 2021 roku. Z kolei Dish Network miał wtedy 8,4 mln klientów, podczas gdy 5 lat temu 13 mln.
Tradycyjna telewizja
Wszechobecne reklamy
Spoty reklamowe są zupełnie naturalną częścią darmowych kanałów telewizyjnych. Wiadomo, że nadawcy muszą z czegoś sfinansować show z drogą scenografią, wysokie nagrody w teleturnieju czy opłacić aktorów grających w popularnym serialu albo reporterów przygotowujących materiały do programu informacyjnego. Telewizja naziemna nic nie kosztuje, więc reklamy to jej nierozłączna część. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja z płatnymi kanałami tematycznymi, oferowanymi w sieciach kablowych czy na platformach satelitarnych. Od listopada ub.r. nie obowiązuje już 12-minutowy limit reklam w ciągu godziny. W paśmie od 6 do 18 limit wynosi 144 minuty, w godz. 18-24 to 72 minuty, a od 24 do 6 można emitować reklamy bez ograniczeń. Aby oglądać np. program dokumentalny czy serial w kanale tematycznym, trzeba mieć bardzo dużo wolnego czasu. Produkcja, która bez reklam trwałaby 40 minut, z nimi i zapowiedziami programowymi zajmuje aż godzinę w ramówce. W płatnych serwisach z wideo na żądanie można wybrać dowolną produkcję i obejrzeć ją bez reklam. Dzięki catch up TV możliwe jest przewinięcie reklam. Taką funkcję oferują m.in. Player (możliwość odtwarzania treści, które pojawiły się na antenie w ciągu tygodnia), Canal+ online (blisko 8 godzin) czy Polsat Box Go (blisko 4 godziny).
Powtórki
Inną, zauważalną szczególnie w wakacje, wadą linearnej telewizji jest liczba powtórek. Aż trudno zliczyć na ilu antenach był nadawany „Świat według Kiepskich” Polsatu czy „Ranczo” TVP. Warner Bros. Discovery, który posiada przecież ogromną bibliotekę treści zza oceanu na przykład w Travel Channel w kółko oferuje powtórki zarówno z własnej ramówki, jak i pozostałych kanałów Discovery. Grupa MWE też jest krytykowana za mnożenie kolejnych stacji, które pokazują te same programy, kabarety i mecze. Powtórki meczów i magazynów sportowych można oglądać też na uruchomionych w ostatnich latach stacjach Canal+ Sport 3, 4 czy Polsat Sport Premium. W efekcie mimo braku wystarczającej liczby premierowych treści liczba kanałów telewizyjnych rośnie. Agencja AKPA zajmująca się m.in. przygotowywaniem programu telewizyjnego dla tygodników i portali internetowych wyliczyła, że w 2018 było ich 249, a w 2021 już 270. W takim „gąszczu” coraz trudniej „przedrzeć” się pilotem do interesujących i nowych treści.
Pory nadawania
Wielu odbiorców narzeka, że na przykład Telewizja Polska wartościowe filmy czy dokumenty emituje późnym wieczorem lub nocą. W dobie linearnej telewizji, aby nie przegapić ulubionego odcinka serialu, jego fani musieli odmawiać spotkania znajomym albo rezygnować ze spaceru. W serwisach z VoD obejrzą produkcję o dowolnej porze dnia lub nocy. Mogą też zdecydować na „maraton” z ulubionym serialem, kiedy weekend jest na przykład deszczowy albo chorują. Także wspomniana wcześniej TVP udostępnia wszystkie swoje seriale w aplikacjach TVP VOD czy TVP GO na żądanie. Odbiorcy naziemni ze sprzętami HbbTV podłączonymi do internetu, mogą za darmo „przewinąć” kanały nadawcy publicznego do tygodnia. Taką samą możliwość w przypadku stacji TVN Warner Bros. Discovery daje Player, ale już odpłatnie. Streaming jest więc technologią, dzięki której nie trzeba dostosowywać życia do ramówki telewizyjnej, tylko można układać ramówkę według własnego uznania.
Zbyt masowa oferta
Telewizja z racji zasięgu jest medium dla szerokiego odbiorcy. Często szukającego mniej ambitnych treści, co pokazuje popularność telenowel dokumentalnych, kanałów z muzyką disco-polo. W tradycyjnej telewizji sprawdzą się więc - niezależnie od stacji - formaty typu „Taniec z gwiazdami”, „Milionerzy”, ale już po na przykład seriale kryminalne ze Skandynawii trzeba sięgnąć do Netfliksa czy Viaplay. Na rynku nie utrzymały się na przykład linearne kanały poświęcone wędkarstwu czy łowiectwu jak Seasons czy Outdoor Channel. Nie można wykluczyć, że w przyszłości obok gigantów streamingu, będą powstać coraz ściślej sprofilowane serwisy streamingowe. Adresowane na przykład do wspomnianych wcześniej wędkarzy, fanów telenowel latynoamerykańskich. W końcu działa już platforma Dizi, adresowana do widzów tureckich seriali.
Długoterminowe abonamenty
Jeszcze kilka lat temu osoba, która chciała legalnie odbierać wiele kanałów telewizyjnych, musiała związać się przynajmniej dwuletnią umową z siecią kablową albo platformą satelitarną. Operatorzy płatnej telewizji nie obniżali opłat na przykład podczas pandemii koronawirusa, kiedy transmisji sportowych praktycznie nie było. Rezygnacja z oferty groziła koniecznością zapłaty wysokiej kary. „Bezkarnie” można było odejść jedynie w przypadku usunięcia jakiegoś gwarantowanego (zaznaczonego w umowie kanału) albo podwyżki w trakcie jej trwania. Streaming wprowadził nowy model dystrybucji. Z subskrypcji serwisów Netflix, Amazon Prime Video, HBO Max, Disney+, Player, Polsat Box Go, Canal+ online Viaplay i szeregu innych platform można zrezygnować w dowolnym miesiącu. Na przykład obejrzeniu sezonu ulubionego serialu lub utracie przez daną platformę praw sportowych.
Streaming
Rozdrobnienie
Kiedyś do oglądania w domowym zaciszu najbardziej atrakcyjnych filmów i seriali wystarczyło opłacać abonamenty za Canal+ i HBO. Po debiutach kolejnych serwisów streamingowych fani na przykład horrorów muszą wykupić dodatkowe subskrypcje, aby obejrzeć wszystkie pożądane produkcje. Najnowszy film o „Nocy oczyszczenia” znajdą w Canal+, a serial już w „Amazon Prime Video”. Disney+ oferuje „American Horror Stories”, ale 10 sezonu „American horror Story”, który można było obejrzeć w dostępnym w Canal+ online linearnym kanałem Fox, na razie nie. Nawet fani Marvela nie znajdą wszystkich treści odnoszących się do tej marki w Disney+. „Spider-Man: Bez drogi do domu” jest bowiem dostępny w HBO Max. Choć czołowe platformy twierdzą, że teraz zyskujemy dodatkową wartość, to zdarza się, że odchodzą od swoich obietnic. HBO Max miał oferować filmy 45 dni po premierze kinowej. Teraz zmienia strategię i „Elvis” ukaże się w serwisie dopiero po około 70 dniach. Podobne rozdrobnienie dotyczy treści dokumentalnych: biblioteki Planete+ znajdziemy w Canal+, najwięcej produkcji National Geographic w Disney+, a te od Discovery w Playerze. Dopiero na początku 2024 roku ma ruszyć platforma łącząca HBO Max z Discovery+. Viaplay jeszcze bardziej podzielił i tak już rozdrobnione licencje sportowe. Fani Bundesligi i Premier League muszą płacić dodatkową subskrypcję, która od marca 2023 roku wzrośnie do 55 zł. Pakiety z transmisjami Canal+, Eleven Sports i Polsat Sport to dodatkowo około 40 zł miesięcznie. Fani sportów walki powinni dokupić jeszcze DAZN.
Opóźnienia w transmisji
W przypadku streamingu to przeważnie od kilkunastu sekund do dwóch czy nawet trzech minut. 1 sierpnia 2022 roku w Warszawie syreny upamiętniające godzinę W już dawno się zakończyły, a w kanałach informacyjnych oglądanych drogą streamingową jeszcze się nawet nie zaczęły. W telewizji linearnej opóźnienie przez transmisję satelitarną to przeważnie 2 sekundy. W streamingu problematyczne może być więc oglądanie meczów. Zwłaszcza popularnych, takich jak spotkania Reprezentacji Polski. Możemy słyszeć po reakcjach sąsiadów, że bramka już padła. Oczywiście w przypadku filmów, seriali czy dokumentów opóźnienie nie powinno stanowić problemu.
Usterki techniczne
Subskrybenci platformy streamingowej Viaplay niemal co chwilę skarżą się na jakość techniczną usługi. Nie chodzi tylko o brak Full HD w przypadku wielu spotkań, ale zacinające się transmisje. Tak było w przypadku meczów Bundesligi i Premier League, a także gal KSW. Bywało, że do usterek dochodziło na przykład podczas bramki Roberta Lewandowskiego. Kibice napisali wiele postów krytykujących skandynawską firmę w mediach społecznościowych, ale awarie wciąż powracają. Użytkownicy poskarżyli się więc do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który wezwał platformę do złożenia wyjaśnień. Mniejsze usterki zdarzały się w Polsat Box Go czy Canal+ online (tu czasami dochodzi do kłopotów z dostępem do kanałów na żywo). W Playerze na niektórych urządzeniach jest z kolei problem z odtworzeniem starszych materiałów.
Limity transferu
W małych miejscowościach jeszcze długo największą rolę może odgrywać odbiór naziemny i satelitarny. Nie wszędzie docierają bowiem łącza szerokopasmowe, dzięki którym można korzystać z serwisów streamingowych. Mobilny internet, np. za pośrednictwem telefonu komórkowego, obarczony jest limitami transferu. Po obejrzeniu kilku filmów w jakości 4K można go łatwo wyczerpać. Powiązanie z internetem może być też problematyczne w dużych miastach, kiedy dojdzie na przykład do awarii łącza. Jeśli ktoś dzięki 5G ma nielimitowany internet mobilny albo wysoki limit w 4G, to może udostępnić telewizorowi lub przystawce internet z telefonu komórkowego, tworząc „hot spot”. Gorzej, jeśli zużył już większość danych przysługujących mu w miesiącu. Wówczas dobrze, żeby miał np. antenę naziemną „na pocieszenie”. W przypadku katastrof lub wojen pewniejsza wydaje się tradycyjna telewizja, ale na Ukrainie dochodzi do niszczenia nadajników naziemnych.
Trudność znalezienia atrakcyjnych treści
Duża liczba serwisów streamingowych powoduje, że niektóre produkcje są tworzone na ilość, a nie na jakość. Krytycy Netfliksa twierdzą, że czasami to algorytm wymyśla poszczególne fabuły, aby dotrzeć do odpowiednich grup odbiorców. Największa platforma streamingowa na świecie jednocześnie była w ostatnich miesiącach chwalona za ostatni sezon „Stranger things”, serial „Sandman” albo „Archiwum 81”. Choć serwisy nieustannie pracują nad usprawnieniem systemów rekomendacji treści, to nadal pozostawiają one dużo do życzenia. Często opisy poszczególnych treści zupełnie nie zdradzają czemu będzie poświęcona dana produkcja. Ciężko wtedy o zainteresowanie coraz wybredniejszego odbiorcy. Subskrybent musi więc ze smartfonem przeglądać tytuły i ich recenzje, aby dowiedzieć się czy warto poświęcić czas na dany film czy serial. Frustrację mogą też powodować różnice w interfejsach poszczególnych platform. W każdym z serwisów inaczej sięga się do ulubionych materiałów, każdy ma inny poziom głośności np. efektów specjalnych. W przypadku tradycyjnej telewizji obowiązują standardy.
Dołącz do dyskusji: Tradycyjna telewizja czy streaming? 5 największych wad obu technologii